Avellino za mocne. Anwil przegrywa po bezbarwnym meczu

2019-01-08 21:22:41, Maciej Kowalczyk

Przed wtorkowym meczem BCL pomiędzy Anwilem a Sidigas wiadomo było, że ekipa trenera Igora Milicicia tego meczu odpuścić nie może. Po porażce z ekipą z Niżnego Nowogrodu sytuacja włocławian w tabeli grupy A stała się oględnie - mówiąc – trudna. Zajmujący obecnie piąte miejsce w tabeli włocławianie potrzebowali zwycięstwa. Jak miało się okazać, tego dnia było o nie szczególnie trudno.

Pierwsza część gry upłynęła pod znakiem niewielkiej przewagi gości, którzy bezwzględnie korzystali ze swoich atutów w postaci podkoszowych, dzięki którym zespół z Włoch mógł ponawiać ataki po niecelnych rzutach. Gdy na dodatek przeciwnicy zaczęli trafiać z dystansu przewaga Sidigasu szybko sięgnęła 10 punktów. Co prawda Anwil potrafił zniwelować tę przewagę  do pięciu punktów, jednak trójka Demetrisa Nicholsa na sekundy przed końcem wyprowadziła Avellino na 8 punktowe prowadzenie.

W drugiej części Sidigas potrafił utrzymać prowadzenie, z czasem je powiększając, w czym wybitnie pomogli także gospodarze, którzy nie grzeszyli w tej kwarcie skutecznością. Warto zaznaczyć, że w pierwszych piętnastu minutach włocławianie oddali 7 rzutów za trzy punkty, trafiając jeden. W tym samym czasie Włosi mieli na koncie także 7 – ale celnych, przy ponad 40-procentowej skuteczności. Dopiero wejście na parkiet kapitana drużyny, Kamila Łączyńskiego odmieniło jej obraz. Po bardzo słabym występie w sobotnim spotkaniu ligowym, tym razem wracający po kontuzji rozgrywający, najwyraźniej na parkiecie czuł się zdecydowanie lepiej. W krótkim czasie rozdał pięć asyst i nakręcał tempo ataków gospodarzy. Dzięki niemu w krótkim czasie przewaga Sidigas stopniała do czterech punktów. Nie udało się jednak utrzymać tego dystansu. Podobnie jednak jak pierwszą odsłonę, także i kolejną kwartę zakończyła trójka gości. Tym razem trafił Ariel Filroy i pierwszą połowę Anwil przegrywał 39:31.

Rzutowa nieporadność Anwilu wróciła po przerwie. Kamil Łączyński zgubił świeżość z pierwszej połowy, zaś jego koledzy nie potrafili trafić zarówno zza łuku, jak i z półdystansu. Na szczęście dla włocławian gracze z Włoch grali chwilami nieporadnie a ich rzuty także rzadko znajdowały drogę do celu w efekcie kibice oglądali grę nijaką, która nawet chwilami nie wzbudzała większych emocji. W końcówce przebudzili się goście, którzy za sprawą skutecznego Filloya powiększyli przewagę do 16 punktów.

Trzecia kwarta nie przyniosła niespodzianki. Sidigas powiększał prowadzenie, które chwilami sięgało już 21 punktów. Rottweilery goniły swoich przeciwników ale ograniczenie rozmiarów porażki to wszystko na co tego dnia stać było włocławian, choć emocji nie brakowało. Głównie na trybunach i głównie za sprawą dwóch technicznych fauli graczy Avellino. Nie mogło to już jednak zmienić wyniku Mecz dwóch drużyn, z których żadna nie zagrała przekonującej koszykówki, ostatecznie wygrali Włosi 62:72.

Fotorelacje


Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz