Tylko początek spotkania w Hali Mistrzów mógłby sugerować że spotkanie pomiędzy Anwilem a Miastem Szkła przyniesie większe emocje. Włocławianie odnieśli trzecie, kolejne zwycięstwo, nie pozostawiając przy tym wątpliwości, kto w tym spotkaniu dominował.
Jednak to goście dyktowali warunki gry przez pierwsze minuty i to oni wypracowali sobie siedmiopunktowe prowadzenie.Wystarczyło jednak, aby gracze Anwilu zacieśnili szyki w obronie i przede wszystkim odzyskali skuteczność, by w ciągu kilku minut doprowadzić do remisu a później wyjść na czteropunktowe prowadzenie na koniec kwarty. Fenomenalny “run” 14:0 nie pozostawiłzłudzeń,kto w tym spotkaniu występuje w roli faworyta. Duża w tym zasługa Almeidy,Simona i Szewczyka, którzy dali sygnał do odrabiania strat.
Koniec pierwszej kwarty oznaczał też, jak się miało okazać, koniec nadziei krośnian na uzyskanie dobrego wyniku. Podobnie jak w dwóch poprzednich spotkaniach Anwilu, także i dziś w Hali Mistrzów Rottweilery nie miały problemu z udowodnieniem swojej wyższości nad rywalami.
Druga kwarta rozpoczęła się od festiwalu rzutowego Jarosława Zyskowskiego którego 7 kolejnych punktów pozwoliło włocławianom na powiększenie przewagi. Gracze z Krosna starali się, lecz ich ataki rozbijały się o obronę Anwilu a chwilami brakowało im po prostu pomysłu na to, jak dostarczyć piłkę do kosza przeciwników. Przewaga anwilu w tej części gry sięgała już nawet szesnastu punktów. Gracze Miasta Szkła potrafili odrobić część strat, jednak i tak 12 punktowe prowadzenie na koniec pierwszej połowy pozwalało Anwilowi na dyktowanie warunków.
Trzecia kwarta nie zaskoczyła zgromadzonej we włocławskiej hali publiczności. To Anwil kontriolował mecz a jego przewaga utrzymywała się wciąż powyżej 10 punktów. Na niespełna 3 minuty przed końcem, po rzucie Lichodieja, było to już 20 punktów a gracze z Krosna sprawiali wrażenie jakby chcieli jak najszybciej zakończyć to spotkanie.
Stało się jasne, że stawką gry w czwartej kwarcie jest tylko określenie rozmiarów zwycięstwa ekipy z Włocławka. Tu nic niemogło się zmienić. Ostatnie dziesięć minut spotkania, to kwarta radosnej koszykówki, z mocno dziurawą obroną obu stron. Wynik 24:22, jakim zakończyła się ta część gry, doskonale oddaje jej charakter. Bez historii i bez niespodzianek.
Ostatecznie Anwil wygrał to spotkanie 104:76 notując na swoim koncie w pełni zasłużone zwycięstwo.
Komentarze (0)