Taki był 2018 - podsumowanie roku!

2019-01-01 13:35:49, Maciej Kowalczyk

Kilka godzin temu przywitaliśmy rok 2019. To doskonała okazja do tego, by po raz dziesiąty powziąć te same noworoczne postanowienia, złożyć sobie najlepsze życzenia i... podsumować minionych 12 miesięcy. Jakie były? Każdy z nas może pokusić się o własną ocenę. My, w naszym podsumowaniu roku 2018 skupiliśmy się na tym czym żyło miasto. Polityka, to temat który dominował. Nic dziwnego, wszak za nami intensywna kampania i wybory samorządowe. Ale to nie jedyne ważne wydarzenie, jakie skupiło naszą uwagę...

 

Od pierwszych dni roku było wiadomo, że kolejne miesiące w polityce upłyną na przygotowaniach do wyborów samorządowych. Nim oficjalnie rozpoczęła się kampania wyborcza, nim kandydaci zaprezentowali swoje programy i obietnice, partie polityczne mozolnie przygotowywały się do startu, budując poparcie i koalicje.

We Włocławku zaczęło się to wcześnie. Już w styczniu Sojusz Lewicy Demokratycznej ogłosił porozumienie programowe z Nowoczesną. Wielomiesięczne rozmowy przyniosły zapowiedź koalicji powstałej z myślą o wyborach samorządowych:

Efektem dalszych działań ma być zbudowanie takiego programu i takiej oferty dla mieszkańców Włocławka, która da im nadzieję, że będą mogli z naszego miasta być dalej dumni – mówił Krzysztof Kukucki

Nasze rozmowy mają dać fundament na którym będzie opierała się współpraca na rzecz naszego miasta – wtórował Jakub Girczyc z Nowoczesnej.

Według zapowiedzi, N. miała wnieść do porozumienia programowego praktyczne i świeże spojrzenie na problemy i oczekiwania przedsiębiorców. Tyle zapowiedzi. Już latem okazało się, że porozumienie i wspólny start w wyborach pozostają w sferze planów, dalekiej od realizacji. Ogólnopolskie porozumienie Nowoczesnej z Platformą Obywatelską sięgnęło także do naszego miasta. Ostatecznie na listach Koalicji Obywatelskiej znalazło się miejsce dla członków obu ugrupowań. Pokłosiem tej sytuacji było odejście z Nowoczesnej jej przewodniczącego – Jakuba Girczyca, który w ten sposób protestował wobec nacisków struktur regionalnych na odejście od porozumienia z SLD. Ostatecznie przewodniczący wystartował z list SLD, ale mandatu nie zdobył.

W styczniu także uchwalono miejski budżet... Choć nie do końca i tylko na chwilę. Dokończenie grudniowej sesji budżetowej Rady Miasta przyniosło zamieszanie i ustne przepychanki. Przypomnijmy, że radni Prawa i Sprawiedliwości w porozumieniu z radnymi niezależnymi zmienili w treści uchwały budżetowej kilka pozycji dotyczących realizowanych już przez miasto inwestycji. Prezydent i radni PO protestowali. Zarówno radni PO, jak i SLD zwracali uwagę na to, że łączne głosowanie poprawek budżetowych było wadliwie prawnie.

Będziemy tę część budżetu, która została przyjęta z poprawkami będziemy zaskarżać do RIO – zapowiadał prezydent i tak też się stało. W lutym Regionalna Izba Obrachunkowa wydała werdykt, w którym zobowiązała radnych do zmiany uchwały. Stało się to w marcu.

Trudno pozbyć się wrażenia, że budżetowa „przepychanka” była pierwszym akordem kampanijnej burzy, jaka opanowała Włocławek kilka miesięcy później. Wcześniej, bo w kwietniu poznaliśmy pierwszego kandydata w wyścigu o fotel prezydenta miasta. Został nim szef lokalnego SLD – Krzysztof Kukucki. „Lepszy Włocławek” to hasło z którym kandydat ruszył po glosy wyborców, skupiając się na kilku programowych filarach obejmujących między innymi zdrowie publiczne i edukację.

Traktuję to jako ogromne zobowiązanie, ale też wyzwanie, bo chcemy zgodnie z naszym hasłem zmieniać Włocławek. Tak, żeby był lepszy dla Włocławian – mówił Krzysztof Kukucki – Mieszkańcy Włocławka w zbliżających się wyborach samorządowych będą mieli okazję do odwrócenia losów naszego miasta.

Nim jednak na dobre rozpoczął się bój o głosy wyborców, nim poznaliśmy wszystkie nazwiska kandydatów - Włocławek oszalał. Ze szczęścia. Dwa razy. Najpierw 20 maja. Piąty mecz w półfinałowej serii zmagań PLK, pomiędzy Anwilem a Stelmetem przeszedł do historii. Epicki, niesamowity, niepowtarzalny, wyjątkowy, niewiarygodny. To tylko niektóre z przymiotników jakimi określono to spotkanie.

To absolutnie nie dziwi. „We wanna steals” - wołał do swoich zawodników trener Igor Milicić, kiedy na pięć minut przed końcem decydującego o awansie spotkania jego drużyna przegrywała 17 punktami. Jeśli na tym poziomie koszykarskich umiejętności jedna z ekip traci do rywali taki dystans, trudno myśleć o zwycięstwie. A jednak. Były przechwyty, była wola walki, zaangażowanie i potrzebne „trójki”. Był też także wynik dający premię w postaci awansu do finału PLK, w którym na włocławian czekała już ekipa Stali Ostrów Wielkopolski.

Na drugą odsłonę koszykarskiego szaleństwa, jakie ogarnęło miasto, przyszło nam czekać do początku czerwca, kiedy po czwartym zwycięstwie nad Stalą (65:73), Anwil zdobył drugie w historii klubu mistrzostwo. Feta trwała kilka dni, a mistrzowski skład witany był przez mieszkańców na ulicach miasta, podczas triumfalnego objazdu.

Wakacje minęły szybko, pod znakiem upalnej pogody i dalszych, lub bliższych wyjazdów. „Sezon ogórkowy” nieodwołalnie zakończył się we wrześniu, z chwilą ogłoszenia terminu jesiennych wyborów samorządowych. Rozpoczęła się kampania.

To była jedna z najintensywniejszych, o ile nie najintensywniejsza, kampania wyborcza we Włocławku. Powody były dwa: po pierwsze napięty i krótki terminarz wyborczy. Po drugie zaś liczba Komitetów Wyborczych, które zdecydowały się na wystawienie swoich kandydatów. W wyścigu prezydenckim o głosy wyborców ubiegało się aż 9 kandydatów ( 3 kandydatów partii politycznych i 6 Komitetów Wyborczych Wyborców). Od początku przewidywano, że bój o prezydenturę toczyć się będzie między Markiem Wojtkowskim z PO i Jarosławem Chmielewskim z PiS i tak też się stało, choć nie obyło się bez niespodzianek.

Kampanię zapamiętaliśmy jako dość emocjonalną, pełną wzajemnych oskarżeń i niesnasek. Kampanię, w której doczekaliśmy się trzech pozwów w trybie wyborczym i jednego doniesienia do prokuratury. Jeden z tych procesów wytoczony został przez Emanuela Kalejaiye Maciejowi Maciakowi. Szef CW24 miał zdaniem drugiego z kandydatów dopuścić się rasistowskich uwag podczas debaty wyborczej w telewizyjnym studiu w Bydgoszczy. Skoro już o Macieju Maciaku mowa, to niezależnie od opinii jakie z różnych stron pojawiały się pod adresem tej kandydatury, jest on autorem największej chyba niespodzianki tych wyborów. Komitet Wyborczy Wyborców Macieja Maciaka nie wprowadził do Rady Miasta żadnego z kandydatów, niemniej wynik w prezydenckiej rywalizacji na poziomie ponad 14% i pozostawienie w pokonanym polu, wskazywanego jako potencjalny „czarny koń” wyborów, Jacka Kuźniewicza, czy wieloletniego radnego Dariusza Wesołowskiego można traktować jako sukces, choć z pewnością, dla samego kandydata i jego komitetu, wybory samorządowe pozostawiły pewien niedosyt.

Jeśli szukać gdzieś jeszcze „zwycięskich przegranych” wyborczej batalii, nie możemy zapomnieć o Krzysztofie Kukuckim. Jako pierwszy ogłosił swoją kandydaturę i konsekwentnie prowadził kampanię wyborczą opartą na programie. Zaowocowało to wynikiem, jakiego wielu nie spodziewało się po kandydacie SLD. 20,7 % poparcia stanowiło trzeci wynik w pierwszej turze wyborów. Do tury drugiej zabrakło niewiele. Jarosław Chmielewski przekonał do siebie 23,39% wyborców.

Wyborcza niedziela 21 października nie zostanie zapamiętana najlepiej w dwóch innych Komitetach Wyborczych Wyborców. Jacek Kuźniewicz i Dariusz Wesołowski, nie dostali od wyborców szansy na drugą turę. Na dodatek, KWW „Postaw na Włocławek” Kuźniewicza nie wprowadził do Rady Miasta radnych, a w przypadku KWW „Włocławianie”, gdzie na listach znaleźli się byli prezydenci, radni i znane osobistości lokalnego życia społecznego, wyborcza bitwa skończyła się na jednym mandacie ( Janusz Ziółkowski, który po wyborach dołączył do klubu SLD). Można to uznać za dużą niespodziankę.

Skoro o wynikach wyborów do Rady Miasta mowa – ostatecznie zasiadają przedstawiciele trzech ugrupowań – partii politycznych. Zapowiadany przez wielu zwrot lokalnego samorządu w stronę niezależnych od władz centralnych organizacji nie miał miejsca. Mieszkańcy wybrali partie polityczne, rezygnując z poparcia dla oddolnych inicjatyw. Dlaczego? To pytanie do socjologów i politologów, wydaje się jednak, że nie bez znaczenia było to, że lokomotywami wyborczymi tych ugrupowań były osoby kojarzone od wielu lat właśnie z partiami politycznymi, co skrzętnie wykorzystali w kampanii kontrkandydaci.

PiS, PO i SLD wprowadziły swoich kandydatów do Rady Miasta. Choć to właśnie Prawo i Sprawiedliwość odniosło wyborczy sukces wprowadzając do RM 9 radnych, w istocie taki wynik zakończył się poniekąd porażką. Choć tuż po wyborach pojawiły się informacje, że SLD (7 mandatów) skłonne jest do podjęcia rozmów o ewentualnej koalicji z PiS, okazało się, że na podobny „związek” nie ma szans. Po pierwsze z powodu odgórnego stanowiska władz Sojuszu, po drugie z uwagi na podjęcie szybkich rozmów ze zwycięską Koalicją Obywatelską. Jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich, wygranych przez Marka Wojtkowskiego, było wiadomo, że w Radzie Miasta powstanie koalicja SLD i KO. Tak też się stało.

Już w trakcie kampanii wyborczej Marek Wojtkowski zapowiadał, że po jego zwycięstwie dojdzie do zmian w ratuszu. Także personalnych. Tak też się stało. Co prawda na stanowisku zastępcy pozostała Barbara Moraczewska, ale obok niej pojawiła się powracająca do lokalnej polityki, była posłanka Platformy Domicela Kopaczewska. Trzecim zastępcą, w myśl koalicyjnej umowy został Krzysztof Kukucki, który ledwie przez nieco ponad miesiąc piastował stanowisko przewodniczącego RM. Zmiany objęły też niektórych urzędników ratusza i prezesów miejskich spółek.

To już było. Co będzie i dla kogo nowy 2019 rok przyniesie sukcesy, komu zaś bolesne porażki? To, przed nami. 

 

 

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz