O przyspieszenie testów dla podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych apelowała we Włocławku Małgorzata Kidawa-Błońska. Kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich spotkała się dziś z dziennikarzami pod „czternastką” na ulicy Jasnej.
Małgorzata Kidawa-Błońska po raz drugi w toku kampanii odwiedziła Włocławek, kiedy pojawiła się tu po raz pierwszy głównym tematem briefingu było niedofinansowanie służby zdrowia, zwłaszcza polskiej onkologi. Tym razem podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami zwróciła się do rządu o przyspieszenie wykonywania testów w kierunku SARS-CoV-2 dla podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych. Jak stwierdziła, to kolejny zaniedbany przez rząd, obszar walki z pandemią.
Wzeszłym tygodniu miałam wideokonferencję, właśnie z placówkami opiekuńczo-wychowawczymi dla dzieci. W jednej z nich dowiedzieliśmy się, że są dzieci, które bardzo długo czekają na testy. (…) Po naszej interwencji te dzieci w Lubieniu Kujawskim zostały przebadane szybko, ale nie może być tak, że jest to robione „po interwencji”, to musi być robione zgodnie z procedurami. Rząd powinien wyznaczyć procedury – mówiła kandydatka.
Jak twierdzi, gdyby nie odpowiedzialność samorządowców i pracowników placówek dzieci przebywające w tego typu ośrodkach nie miałyby zapewnionego bezpieczeństwa. Podkreśla, że to właśnie sprawne testowanie potencjalnych zakażonych stanowi największy problem w dobie pandemii, z którym rząd nie potrafi sobie poradzić.
Obecny na briefingu prezydent Marek Wojtkowski dodawał, że objęcie obowiązkowymi testami placówek, takich jak Domy Dziecka, czy DPS-y jest nieodzowne. Wskazywał również, że obecne wsparcie ze strony rządu jest dalece niewystarczające.
Dla mnie skandalem jest, kiedy słyszę od Pana dyrektora, że z pomocy rządowej, na jedną placówkę otrzymuje paczkę rękawiczek i paczkę masek ochronnych. Tak być nie powinno. Te problemy powinny zostać rozwiązane systemowo, bo to jest domena państwa.
Prezydent Włocławka podkreślał, że samorządy starają się pomagać „jak tylko mogą” i wywiązują się z tego zadania, niemniej pozostaje pytanie, czy rzeczywiście to samorządy a nie władze centralne powinny gwarantować właściwy poziom bezpieczeństwa. Jego zdaniem siła państwa wyraża się w trosce o najsłabszych, także podopiecznych tego typu placówek.
Dyrektor Centrum Opieki nad Dzieckiem we Włocławku Paweł Rieske dodał, że problem jest poważny. Dziękując wychowawcom, na co dzień opiekującymi się dziećmi, zaznaczał, że na swoich dyżurach zawsze pojawiają się zaopatrzeni w piżamy. Dlaczego? Jak tłumaczy, żaden z nich nie wie, czy przypadkiem tego, lub innego dnia nie zostanie ogłoszona kwarantanna placówki. Problemem jest między innymi to, że w czasie kiedy „czternastki” pozostają zamknięte dla ludzi z zewnątrz, w tym odwiedzających, niektóre z dzieci decydują się na ucieczki, by odwiedzić swoich rodziców. Po powrocie muszą być izolowane i poddane testom w kierunku koronawirusa. Na te jednak czeka się długo – 7 dni. Przez ten czas dziecko nie ma kontaktu z rówieśnikami, a wychowawcy muszą w kontaktach z nimi przestrzegać dodatkowych procedur bezpieczeństwa. Dodatkowo, procedury o których mowa nie są ustalane odgórnie. Jak dotąd POW-y nie otrzymały jasnych wytycznych co do sposobu postępowania w takich sytuacjach.
Komentarze (0)