Nie obyło się bez nerwów, ale w czwartej kwarcie Rottweilery zdemolowały rywali, w czym wielka zasługa zmienników. W Hali Mistrzów bez niespodzianki. Anwil odniósł 7 zwycięstwo z rzędu.
Pierwsza kwarta spotkania to popis gry Raya Cowelsa. Zawodnik gości grał nieprawdopodobnie trafiając z dystansu (4 „trójki” w pierwszych 10 minutach). Gospodarze nie potrafili ograniczyć ofensywy stargardzian, jednak sami także trafiali przy momentami biernej postawie rywali. W efekcie po pierwszej kwarcie prowadzili 24:28.
W kolejnych odsłonach spotkania Anwil potrafił zbudować przewagę, ta jednak topniała szybko. Zmotywowani goście mieli ochotę na sprawienie niespodzianki i skutecznie niwelowali prowadzenie Rottweilerów. W trzeciej kwarcie przewaga włocławian stopniała do zaledwie trzech punktów i można było się spodziewać nerwowej końcówki. Tak się jednak nie stało.
Swój ofensywny potencjał Anwil pokazał w ostatniej kwarcie „rozjeżdżając” rywali 36:16. Świetnie spisywał się Sokołowski, kolejne rzuty z dystansu trafiał Karolak, zaś goście wyraźnie stracili siły i wiarę, że ten mecz można jeszcze wygrać. Ostatecznie Anwil pokonał PGE Spójnię 110:84.
Ważniejsza od wyniku jest jednak forma nominalnych zmienników w ekipie Igora Milicicia. Jakub Karolak i Krzysztof Sulima to zawodnicy, którzy w tym meczu zaimponowali swoją grą. Dla obu był to chyba najlepszy mecz sezonu, dla Karolaka z pewnością pod względem punktowym(26 pkt. 6/7 za trzy). Solidnie spisywał się też Szymon Szewczyk.
Komentarze (0)