Anwil Włocławek - Legia Warszawa 105:79

2020-01-19 17:25:52, Maciej Kowalczyk

Po heroicznym, niestety przegranym, spotkaniu z Hapoelem włocławscy koszykarze mieli zmierzyć się z chyba największym rozczarowaniem trwającego sezonu PLK. Legia Warszawa pojawiła się we Włocławku by walczyć i sprawić niespodziankę. Tej jednak nie było.

Od początku spotkania za zdobywanie punktów wzięli się koszykarze Anwilu. Byli koszykarze Anwilu. Zarówno Michał Michalak, jak i Milan Milovanovic zdecydowanie weszli w mecz, tak jakby mieli coś do udowodnienia we włocławskiej hali. Po ich rzutach na tablicy wyników widniał rezultat 0:5. Anwil obudził się po trzech minutach spotkania. Kolejne punkty Sulimy i Ledo pozowliły zmniejszyć prowadzenie gości do jednego punktu (8:7). Po chwili, po rzucie Jonesa, Rottweilery po raz pierwszy wyszły na prowadzenie. Na punkty gospodarzy odpowiadał Milovanovic, który śmiało poczynał sobie pod atakowanym koszem.  Włocławianie nie grali dobrze, wątpliwe decyzje rzutowe, zagubienie w obronie i przewidywalność w budowaniu akcji spowodowały, że goście nie mieli problemu z utrzymywaniem wyniku. Ostatecznie po pierwszych 10 minutach Anwil wygrywał 25:23.

Mistrzowie Polski podkręcili tempo na początku drugiej kwarty i choć kilkukrotnie ta koszykówka była zbyt szybka nawet dla samych włocławian, to po niespełna trzech minutach gry Rottweilery zbudowały pięciopunktowe prowadzenie. Na chwilę jednak, bo po raz kolejny pod koszem poradził sobie Milovanovic, po czym dwukrotnie z dystansu trafił Michalak (30:33). Włocławianie wciąż nie przekonywali swoją grą, mając kłopoty zarówno w kreowaniu pozycji w ataku, jak i obroną na dystansie. Dopiero w połowie kwarty ponownie dali pokaz siły w ofensywie i po "trójce" Ledo wyszli na 6-punktowe prowadzenie (42:36). Dopiero w końcówce kwarty Anwil zdołał zbudować wysokie prowadzenie. Akcie Ledo i Wrotena sprawiły, że na przerwę Rottweilery schodziły przy stanie 50:39.

Drugą połowę Anwil rozpoczął podobnie jak zakończył pierwszą. Poprawiając grę w obronie, a w ataku wybierając proste i skuteczne rozwiązania. Po trzech minutach prowadził już 59:43, kontrolując wydarzenia na parkiecie. Włocławianie grali szybko, a w obronie blisko swoich rywali, co zaowocowało serią strat gości. Podopieczni Igora Milicicia budowali systematycznie budowali przewagę i stało się jasne, że warszawskiej ekipie brakuje atutów, mogących zmienić obraz meczu. Anwil dominował i na 100 sekund przed końcem kwarty, po trafieniu Sokołowskiego z linii osobistych, jego przewaga sięgnęła 20 punktów (75:55). Na tym koszykarze z Włocławka się nie zatrzymali. Po trafieniu Szymona Szewczyka po trzydziestu minutach gry prowadzili już 81:57, choć na parkiecie grali już zmiennicy pierwszej piątki.

Ostatnie minuty spotkania nie zapowiadały rewolucji na parkiecie i rzeczywiście, choć włocławianom przytrafiały się błędy, to jednak w pełni kontrolowali rytm wydarzeń na parkiecie. Nawet gdy legioniści niwelowali przewagę do osiemnastu punktów (88:70 w połowie kwarty) nie można było oprzeć się wrażeniu, że są pewni dopisania kolejnych dwóch punktów w ligowej tabeli.Tak też się stało. Anwil pewnie pokonał Legię 105:79.

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz