Anwil - Burgos 100:90. Wielki mecz we Włocławku

2019-12-19 10:03:35, Maciej Kowalczyk

To było widowisko, jakiego dawno nie oglądaliśmy w Hali Mistrzów. Przy ogłuszającym dopingu kibiców, zdeterminowani gospodarze odnieśli cenne zwycięstwo nad San Pablo Burgos.

Przed tym spotkaniem ciężko było znaleźć argumenty przemawiające za zwycięstwem włocławian. Tym bardziej, że pierwsze spotkanie obu drużyn zakończyło się wyraźnym zwycięstwem Hiszpanów 110:78. Tylko zdeterminowany i odmieniony Anwil mógł liczyć na to, że to spotkanie można wygrać. Tak też zaprezentowała się ekipa Igora Milicicia: nieustępliwie w obronie, mądrze i walecznie w ataku.

Na początku spotkania nic nie wskazywało jednak, że włocławianie choć nawiążą walkę z gośćmi. Po piorunującym początku w ich wykonaniu na tablicy wyników widniał rezultat 5:17, jednak wtedy koszykarze z Włocławka weszli na wyższy poziom. Po serii 15:3, jeszcze przed końcem kwarty doprowadzili do remisu, by w kolejnych 10 minutach jeszcze przyspieszyć.

Pod tablicami brylował Shawn Jones (17 zbiórek) w obronie znakomicie prezentował się Michał Sokołowski a w ataku tercet Ricky Ledo, Tony Wroten i Chris Dowe nie pozwalali Hiszpanom na chwilę odpoczynku. Niesamowita determinacja i zaangażowanie zaowocowała dziesięciopunktowym prowadzeniem po pierwszej połowie (48:38).

Kiedy wydawało się, ze to spotkanie jest już pod absolutną kontrolą Rottweilerów, obudzili się goście. Ważne trójki trafiał Benite i zwycięstwo zaczęło się wymykać z rąk gospodarzom. Po trzydziestu minutach prowadzili już tylko dwoma punktami a ostatnia kwarta nie przyniosła przełamania. Mistrzowie Polski grali dobrze, jednak gracze z Hiszpanii byli skuteczniejsi. Na osiem minut przed końcem prowadzili już czterema punktami i wtedy, po raz kolejny tego wieczora, Anwil wzniósł się na wyższy poziom.

Znakomicie grał Dowe i Wroten, w ważnym momencie za trzy trafił Freimanis i Anwil zaczął znów budować swoją przewagę. Po rzucie Sokołowskiego na niespełna pięć minut przed końcem wynosiła ona 6 punktów (82:76), jednak goście wciąż mogli mieć nadzieję na zwycięstwo. Jednak to, co zdarzyło się dwie minuty później przypieczętowało losy tego spotkania. Najpierw za trzy trafił Dowe, w chwilę później atomowym blokiem popisał się Jones, który zatrzymał w ten sposób chcącego „zapakować” piłkę do kosza Augusto Lime a po kilkunastu sekundach ponownie za trzy trafił Jones. Anwil prowadził już 11 punktami (90:79) i po prostu nie mógł przegrać tego spotkania.

Z bilansem 5:4 włocławianie zajmują w tej chwili trzecie miejsce w tabeli grupy B. Kolejne spotkanie w BCL rozegrają 7 stycznia, kiedy na wyjeździe zmierzą się z Pau-Orthez.

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz