Na dzisiejszym krótkim briefingu prasowym Jarosław Chmielewski, ubiegający się z ramienia Prawa i Sprawiedliwości o stanowisko prezydenta miasta zasugerował, że pracownicy ratusza słyszą w ostatnich dniach, iż po jego zwycięstwie dojdzie do zwolnień w Urzędzie i miejskich spółkach. Kandydat zapewnia, że tak nie będzie.
Do drugiej tury, w której zmierzy się z obecnie urzedującym prezydentem Markiem Wojtkowskim czasu pozostało niewiele. Wybory już 4 listopada. Nie dziwi więc, że temperatura kampanii powoli rośnie. Dziś Jarosław Chmielewski zaprzeczał stanowczo, jakoby miał dążyć do zwolnień w UM, spółkach komunalnych, czy też instytucjach podległych Urzędowi, po swoim ewentualnym zwycięstwie.
Jest mi zwyczajnie przykro, że próbuje się wykorzystać urzędników do pewnej gry emocjonalnej - mówił na Zielonym Rynku, dodając że zamierza z urzędników ratusza wydobyć potencjał, który w nich tkwi - Będą wiedzieli po co pracują i dlaczego pracują dla rozwoju naszego miasta pod moimi rządami.
Nazwał podobne pogłoski nieczystą grą, dodając też że podobnie traktuje obietnice składane obecnie urzędnikom i pracownikom spółek o podwyżkach, jakie czekają na nich przez najbliższych pięć lat. Zapewnił, że niezależnie kto zostanie prezydentem do wzrostu wynagrodzeń i tak dojdzie.
Komentarze (2)