Naszym zdaniem ta inwestycja ma więcej minusów niż plusów – przekonywali młodzi działacze lewicy na wczorajszej konferencji prasowej zorganizowanej na włocławskiej zaporze. W ten sposób odnieśli się do rozpoczęcia procedury projektowej obiektu w Siarzewie.
Przed dwoma tygodniami Wody polskie poinformowały o rozpoczęciu pierwszej, zasadniczej fazy inwestycji. Rozpoczęła się procedura opracowania projektu zapory w Siarzewie. Ten etap prac ma zaowocować rozpoczęciem inwestycji, która ma zakończyć się w 2029 roku.
Przedstawiciele Wód Polskich, jak i samorządowcy i parlamentarzyści z regionu, na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej przedstawiali inwestycję jako szansę dla regionu i podkreślali, że nowy zbiornik wodny, który powstanie nieopodal Siarzewa będzie elementem wzmacniającym bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, jak i zapobiegać będzie stepowieniu Kujaw. Z tą argumentacją nie zgadzają się młodzi działacze lewicy:
Chcielibyśmy wyrazić swój sprzeciw wobec tej inwestycji, która naszym zdaniem ma więcej minusów niż plusów – przekonuje Jakub Jędrzejczak z Młodych Razem.
Co dokładnie zarzucają inwestycji? Zdaniem Mateusza Orzechowskiego z Młodej Lewicy w argumentacji zwolenników budowy stopnia wodnego pojawiają się „nieścisłości” i „mity”:
Pierwszym mitem, który jest bardzo powszechny jest przeciwdziałanie suszy przez tamę. Jest to niestety kłamstwo - choć chcielibyśmy żeby było inaczej – ponieważ tamy te susze powodują – mówił Mateusz Orzechowski, wskazując że także argument o zapobieganiu powodziom jest chybiony. Jako przykład podał powódź, która nawiedziła Płock na początku lat 80-tych.
Mitem jest również produkowanie zielonej energii przez hydroelektrownie. Jest to kolejne kłamstwo, ponieważ zważając na aspekty środowiskowe budowy tamy, zważając na ten koszt środowiskowy, który powstaje przy budowie tamy - przez regulację rzeki, przez niszczenie lokalnych terenów, przez powodowanie suszy czy powodowanie powodzi - niemożliwym jest stwierdzenie, że energetyka wodna jest dobra dla środowiska. Zwłaszcza zważając na to, ze odpowiada ona tylko za 0,5 % energetyki w Polsce. Nie potrzebujemy jej zważając na koszta środowiskowe – przekonywał.
Zainwestowanie tych samych pieniędzy ( które pochłonie budowa zapory w Siarzewie – przyp. red.) w fotowoltaikę oraz energię produkowaną przez wiatraki da pięć razy więcej energii – dodał Jakub Jędrzejczak.
Mitem nazwano też argument o rozwoju żeglugi śródlądowej. Jak wskazywał działacz Młodej Lewicy, sama zapora w Siarzewie nie zapewni żeglowności Wisły. Stworzenie systemu żeglugi śródlądowej kosztowałoby budżet około 300 mld złotych. Zdaniem Mateusza Orzechowskiego rozwój transportu kolejowego kosztowałby podatników wielokrotnie mniej (około 30 - 40 mld złotych)
Dzisiaj powinniśmy postawić na rozwój kolei, na rozwój innych źródeł energii, niż to co proponuje nam PiS. To co proponują jest archaiczne – podsumował Jakub Jędrzejczak.
Młodzi członkowie lewicy, wraz z przedstawicielami młodzieżówki Zielonych, Młodą Unią i przedstawicielami Polskiej Partii Socjalistycznej zwrócili się z apelem do premiera Mateusza Morawieckiego o wstrzymanie prac nad budową zapory w Siarzewie.
Komentarze (0)