Mecz czwartej i szóstej ekipy ligowej tabeli miał przynieść emocje, choć dla kibiców Anwilu wynik inny niż zwycięstwo musiałby być wielką niespodzianką, choć zdrowy rozsądek podpowiadał, że cztery kolejne zwycięstwa rywali w lidze nie były przypadkiem. Ostatecznie jednak podopiecznym Igora Milicicia udało się przerwać zwycięską serię graczy ze Szczecina.
Anwil zaczął niemrawo i trudno się dziwić, że po trzech minutach gry gospodarze prowadzili już czterema punktami. Przy stanie 6:2 jednak obudził się ten, na którego kibice we Włocławku liczą szczególnie – Ivan Almeida. Jego trzy celne trójki pozwoliły włocławianom utrzymać się w grze i po 10 minutach Anwil remisował z Wilkami 27:27.
Druga kwarta nie zmieniła obrazu gry. Obie drużyny nie były w stanie powiększyć swojej punktowej przewagi i w efekcie wynik wciąż oscylował wokół remisu. Punkty Jogeli i Wattsa z jednej strony i Broussarda, Almeidy oraz Zyskowskiego z drugiej – tak w największym skrócie wyglądała gra w tej kwarcie. Gra, o której z punktu widzenia kibica Anwilu, niewiele powiedzieć można było dobrego. Straty, złe decyzje rzutowe i kłopoty z kryciem to właśnie oglądali kibice. Na przerwę Anwil schodził przegrywając 49:48.
Trzecią kwartę Rottweilery rozpoczęły od straty Łączyńskiego, jednak już kilka chwil później włocławski rozgrywający wynagrodził to z nawiązką. Jego 8 kolejnych punktów (w tym dwie trójki) sprawiły, że Anwil „odjechał” rywalom w ciągu niespełna czterech minut na 11 punktów. W tym czasie Anwil dosłownie „rozstrzelał” rywali aplikując im aż 17 (!) punktów. Gdy do festiwalu ofensywy włączył się Almeida, w krótkim czasie przewaga jeszcze wzrosła (68:54). Myliłby się jednak ten, kto założyłby, że to koniec emocji w tym spotkaniu. Wilki otrząsnęły się z ciosu i konsekwentnie zmniejszały przewagę. W Anwilu znów zawodziła skuteczność, przeciwnicy zaś korzystali z każdej nadarzającej się okazji. Do decydującej kwarty włocławianie przystępowali z zaledwie trzypunktową zaliczką.
Zaliczką, którą jednak udało się powiększyć, już w pierwszej odsłonie czwartej kwarty. Swój bardzo dobry mecz kolejnymi punktami potwierdził Broussard i na pięć minut przed końcem Anwil prowadził już 10 oczkami. Włocławianie kontrolowali to spotkanie do końca i ostatecznie pokonali ekipę Wilków 110:97.
Komentarze (0)