Czy w budynku Zakładu Aktywności Zawodowej doszło do złamania prawa? Tak twierdzą członkowie KWW Włocławianie. Wczoraj - Andrzej Pałucki, Olga Krut-Horonziak i kandydat na prezydenta komitetu - Dariusz Wesołowski spotkali się z dziennikarzami.
Jak przekonują członkowie komitetu, w ZAZ doszło do kilkukrotnego złamania przepisów. Miałoby to dotyczyć wykorzystywania pomieszczeń w Zakładzie niezgodnie z jego przeznaczeniem:
Wyraźnie w statusie napisane jest, że nie ma takiej możliwości, by prowadzić tam produkcję - przekonuje Dariusz Wesołowski - To była produkcja, zgrzewanie banerów - mówi radny, opisując widok jaki zastał odwiedzając ZAZ.
Jak twierdzi radny na terenie obiektu, trwała produkcja plakatów wyborczych, na dodatek w ZAZ nie można było znaleść żadnego z pracowników tej instytucji. Na pytanie gdzie jest kierownik, czy pracownicy ZAZ, zgrzewajacy banery nie potrafili odpowiedzieć. Jak mówi Dariusz Wesołowski:
Jest to obiekt, który kosztował wiele milionów złotych i nagle zostawia się go na pastwę losu.
Radna Olga Krut-Horonziak wyjaśnia, że w zawiadomieniu, jakie komitet złoży do prokuratury znajdzie się kilka zarzutów. Po pierwsze - zarzut nielegalnej produkcji, ale nie tylko. W piśmie przedstawiciele "Włocławian" zamierzają umieścić także zarzuty dotyczące zanieczyszczenia środowiska. Jak tłumaczy radna zgrzewanie banerów jest związane z emisją oparów, pochodzących nie tylko z folii, ale także farby drukarskiej:
Zakład Aktywności Zawodowej nie ma żadnych urządzeń do przewietrzania - jak dodaje radna "Włocławianie" uważają także, że doszło do przestępstwa związanego z tym, że Zakład pozostawał bez nadzoru pracowników instytucji, a byli tam obecni jedynie pracownicy firmy wytwarzającej banery.
Podkreślam jeszcze raz, że jest to placówka specjalnie utworzona dla osób niepełnosprawnych, żeby ich uzawodowić, żeby weszli na rynek, żeby zapracowali na swoje utrzymanie (...)
Przy okazji tej konferencji ponownie poruszony został temat wysypiska w Machnaczu, Andzrej Pałucki twierdzi, że niebawem wysypisko przestanie spełniać swoje funkcje:
Z tego co twierdzą optymiści miejsca na Machnaczu starczy na półtora roku, a z tego co ja wiem powinno starczyć na rok - mówi radny.
Jak dodaje, w odpowiedzi na złożoną przez niego interpelację powiedziano, że śmieci z Włocławka, ewentualnie, mogą trafić do bydgoskiej spalarni. Były prezydent miasta podkreśla, ze byłoby to rozwiazanie drogie, nawet przy założeniu, że tamtejsza spalarnia będzie w stanie przyjąć odpady z miasta.
Zapraszamy do obejrzenia relacji wideo.
Komentarze (2)