W środowy wieczór w Hali Mistrzów nie zabrakło wielkich emocji. Anwil Włocławek spotkał się z Dinamo Sassari w walce o pierwsze miejsce w grupie D FIBA Europe Cup. Niestety minimalnie lepsi okazali się goście.
Włocławianie zaczęli ten mecz dobrze i po pierwszych 10 minutach prowadzili z Dinamo 19:15. Dużą w tym rolę odegrał Nick Ongenda, który „piorunująco” wszedł w spotkanie popisując się widowiskowym akcjami nad i po obręczą. Podobnie zresztą wyglądał jego powrót na parkiet w drugiej kwarcie, kiedy efektowną grą poderwał włocławską publiczność. Jednak nie trwało to długo. Po kilku minutach spędzonych na parkiecie center opuścił plac gry narzekając na ból nogi i nie pojawił się już na parkiecie.
Bez Ongendy na boisku gra Anwilu wyglądała już nieco gorzej. Goście nie tylko odrobili straty ale wyszli także na kilkupunktowe prowadzenie. Gospodarze potrafili odrobić starty i już do końca trwała wyrównana walka. Dość powiedzieć, że w ostatniej sekundzie spotkania Anwil mógł doprowadzić do dogrywki, jednak oddany z połowy boiska rzut Kamila Łączyńskiego nie znalazł drogi do kosza.
Komentarze (0)