19 października mija 39 lat od zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. W przeddzień rocznicy śmierci kapłana „Solidarności” pamięć duchownego uczcili przedstawiciele regionalnych struktur związku i poseł Joanna Borowiak. Pod krzyżem na włocławskiej zaporze zapłonęły znicze i pojawiły się wiązanki kwiatów.
19 października 1984 roku Jerzy Popiełuszko odprawił mszę świętą dla ludzi pracy w jednym z bydgoskich kościołów. Stamtąd wybrał się w drogę powrotną do Warszawy. Do celu nigdy nie dotarł. Na drodze do Torunia został porwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa a następnie bestialsko zamordowany i wrzucony do Wisły z tamy we Włocławku. To tu 30 października odkryto jego zwłoki.
Kiedy doszła do nas wiadomość, że ksiądz Jerzy zniknął, że nie dotarł na miejsce, wszyscy zatrzymaliśmy oddech – mówi Joanna Borowiak – Wszyscy zamarliśmy w oczekiwaniu i czekaliśmy na to, że jednak okaże się, że ksiądz Jerzy jest cały i zdrowy, żywy. Okazało się co innego. Spełniły się najgorsze przeczucia. Został bestialsko zamordowany przez przedstawicieli komunistycznego reżimu w Polsce – wrzucony w nurt Wisły (…) Kiedy dowiedzieliśmy się o tym, wraz z grupą przyjaciół przychodziliśmy każdego dnia z kwiatami. Tu były jakieś dziwne samochody, dziwni panowie, którzy te kwiaty wyrzucali – wspomina parlamentarzystka.
Tamten czas wspominał też przewodniczący włocławskiej „Solidarności” Janusz Dębczyński.
W stanie wojennym, kiedy odbywały się msze za ojczyznę, wiedzieliśmy o tym, że jest taki ksiądz w Warszawie, na Żoliborzu, który jest opiekunem „Solidarności” i który głosi prawdę wbrew władzy.
Jak dodaje Janusz Dębczyński, tragiczne wydarzenia z października 1984 roku wstrząsnęły Polakami, którzy spontanicznie zbierali się i modlili w kościołach. Pamięć o kapelanie kultywowała też w latach 80-tych podziemna "Solidarność".
W czerwcu 2010 roku papież Benedykt XVI zdecydował o przyjęciu ks. Jerzego Popiełuszki do grona błogosławionych kościoła katolickiego.
Komentarze (0)