O ile pesymiści podejrzewali, że rozpędzony Śląsk może pokonać Anwil, to skalę porażki i stylu w jakim zagrali podopieczni Przemysława Frasumkiewicza trudno było przewidzieć. Po bardzo słabym spotkaniu Anwil przegrał z ekipą z Wrocławia 107:77.
Od samego początku mecz toczył się pod dyktando gospodarzy. Anwil nie istniał w ataku i popełniał koszmarne błędy w obronie. Pierwsza kwarta, przegrana 32:12, była zwiastunem tego, co miało stać się na parkiecie w kolejnych odsłonach spotkania.
Choć w drugiej kwarcie włocławianom udało się na chwilę wrócić do gry, to Śląsk wciąż kontrolował wydarzenia na parkiecie i w kolejnych 10 minutach ponownie, niemiłosiernie karcił Rottweilery. Anwil nie istniał na parkiecie. Na cztery minuty przed końcem, po rzucie Jovanovica, gracze z Kujaw przegrywali już 103:65, co było najlepszym odzwierciedleniem poziomu gry Anwilu w tym meczu.
Niewielkim usprawiedliwieniem dla włocławian była nieobecność kontuzjowanego Shawna Jonesa i to, że Przemysław Frasunkiewicz nie mógł w pełni korzystać ze zmagającego się z drobną kontuzją Curtisa Jerrellsa.
Niestety porażka we Wrocławiu jest kiepskim prognostykiem dla włocławian w kontekście walki o rundę play off. Do końca rundy zasadniczej pozostało do rozegrania siedem spotkań, z których aż 6 Rottweilery zagrają na wyjeździe. Biorąc pod uwagę, ze w tym roku poza Halą Mistrzów Anwil wygrał tylko raz, nie napawa to optymizmem.
Śląsk: Stewart 24, McCauley 22, Gibson 14, Ramljak 11, Jovanović 10, Szlachetka 9, Dziewa 4, Tomczak 4, Gabiński 7, Strzępek 2, Gordon 0, Wójcik 0.
Anwil: Almeida 14, Radić 10, Sulima 10, Pluta 10, Clarke 9, Dykes 6, Mielczarek 5, Tomaszewski 5, Jerrells 3, Lichodiej 3, Zamojski 2, Piątek 0.
Komentarze (0)