Koronawirus. Higiena informacyjna też jest ważna

2020-03-13 13:28:00, Maciej Kowalczyk

Powszechna niepewność wiążąca się z nowym zagrożeniem jakim jest koronawirus, wiąże się z powstawaniem masy plotek, domysłów, spekulacji i niestety, także fake newsów. Ufajmy tylko oficjalnym kanałom informacji - ten apel powtarzany jest w mediach coraz częściej i warto się w niego wsłuchać.

Każdy dzień przynosi nam kolejne informacje dotyczące pandemii COVID-19. Oprócz tych dotyczących statystyk, dziennikarskich relacji, czy prognoz ekspertów, znajdziemy wśród nich i takie, które częstokroć mogą wprawić w osłupienie a jeszcze częściej powodują atak paniki. Te ostatnie kolportowane są za pomocą mediów społecznościowych. Autorzy zazwyczaj powołują się na informacje „z pierwszej ręki”, poważne redakcje, organizacje bądź relacje – nagrania, które najczęściej okazują się nieprawdziwe. Pełen niepokoju czas pandemii staje się pożywką dla sensacji i fake newsów, które dodatkowo wnoszą do naszego życia niepewność i obawę. 

Tak, sytuacja jest wyjątkowa i poważna. Tak, należy przestrzegać zaleceń służb. Tak, sytuacja jest dynamiczna i nikt nie jest w stanie zagwarantować jak rozwinie się w ciągu nadchodzących dni, czy tygodni. Oznacza to jednak tyle, że spoczywa na nas dodatkowy obowiązek dotyczący higieny. Nie dotyczy on jednak mycia rąk. Chodzi o higienę informacyjną.

W dobie mediów społecznościowych każdy z nas może być autorem informacji, każdy z nas może być też medium, które ją przekazuje. Tym bardziej warto zastanowić się, czy informacja udostępniona nam przez „znajomych” na kanałach społecznościowych jest prawdziwa.

Nie dziwi, że w obliczu obawy jesteśmy w stanie uwierzyć w każdą, nawet najbardziej absurdalną i nielogiczną informację, na którą trafiliśmy w mediach społecznościowych. Ten mechanizm znany jest nie od dziś i trudno mieć do siebie pretensje, że w pierwszej chwili jesteśmy skłonni uwierzyć, w coś co pochodzi z rzekomo „niezawodnego” źródła. W ten sposób w naszej świadomości pozostają „rozmowy z Panią Ewą”, „zakażenie kelnera”, hasła „stan wyjątkowy” i „zamknięte miasta”. Problemem jest to, że słowa powodują reakcję, która w najlepszym wypadku wzmocni w nas poczucie strachu, w najgorszym może narazić nas na ryzyko zakażenia SARS-CoV-2 (wystarczy wyobrazić sobie tłum osób, zaniepokojonych pogłoską o zamknięciu sklepu, w kolejce do sklepowej kasy).

Niepokój w obecnej sytuacji jest rzeczą jak najbardziej zrozumiałą. Jeśli na dodatek powoduje w nas zmianę dotychczasowych nawyków i stosowanie się do zaleceń i procedur, jest nawet przydatny. Postarajmy się jednak nie „karmić go” informacjami z niesprawdzonych źródeł. Te oficjalne znajdziemy w internecie bez trudu.

(zdj. memyselfaneye/Pixabay)

 

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz