To bez wątpienia nie był najlepszy mecz włocławian w tym sezonie, jednak pomimo tego, że obie drużyny w niedzielnym meczu grały już „o nic”, kibice mogli podziwiać naprawdę emocjonujące widowisko.
Ekipa z Włocławka bardzo dobrze weszła w to spotkanie, jednak od stanu 19:9 dla gospodarzy gracze MKS Dąbrowa Górnicza zaczęli się „budzić” w ataku minimalnie niwelując przewagę gospodarzy, którzy po 10 minutach prowadzili 29:21.
Druga kwarta była ofensywnym popisem gości. Prym na parkiecie wiódł znakomity Cobe Wiliams, który raz za razem karał włocławian celnymi trójkami. Pod nieobecność wracającego do zdrowia Luke’a Nelsona i Kamila Łączyńskiego ( w niedzielę zagrał tylko na początku spotkania) ciężar rozgrywania musiał wziąć na siebie PJ Pipes i choć znakomicie wywiązywał się on ze zdobywania punktów (19 w meczu) to nie był jednak kreatorem gry (2 asysty). W tym fragmencie ciężar zdobywania punktów wzięli na swoje barki głównie Funderburk i Taylor, jednak nie wystarczyło to do powstrzymania MKS-u, który na przerwę schodził przy prowadzeniu 48:54.
Przewaga gości po przerwie wzrosła nawet do 10 punktów, jednak wtedy sygnał do ataku dały akcje Ongendy i Funderburka. Przewaga przyjezdnych stopniowa malała, by po trójce Gruszeckiego wynosić już tylko 1 punkt. Na ostatnie 10 minut koszykarze wychodzili na parkiet przy wyniku 73:73.
MKS nie oddawał jednak pola i ponownie „odskoczył” na 8 punktów. Anwil gonił wynik by na niespełna trzy minuty przed końcem doprowadzić do remisu. W końcówce gospodarze celnie wykonywali osobiste a gracze z Dąbrowy Górniczej nie potrafili odzyskać wcześniejszej skuteczności. W przedostatnim meczu sezonu zasadniczego Anwil pokonuje MKS 95:91.
Komentarze (0)