Zamknij X

Włocławek: rok więzienia dla kierowcy, który potrącił śmiertelnie 11-latka

2021-10-07 09:27:17, Tomasz Więcławski/PAP

Sąd Okręgowy we Włocławku wymierzył Stanisławowi G. karę roku więzienia za śmiertelne potrącenie w 2015 r. w Steklinku 11-letniego Kacpra. Wyrok jest prawomocny i zmienia wymiar kary zasądzonej w pierwszej instancji z dwóch lat do roku pozbawienia wolności.

Stanisław G. w momencie wypadku w lipcu 2015 r. miał — za jazdę pod wpływem alkoholu — zakaz prowadzenia pojazdów. Akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do Sądu Rejonowego w Lipnie po trzech latach. Ten pod koniec listopada 2018 r. uniewinnił oskarżonego. Sąd uznał wówczas, że do wypadku doszło z winy chłopca, który w miejscowości Steklinek koło Lipna (Kujawsko-Pomorskie) miał wjechać rowerem pod koła auta prowadzonego przez Stanisława G.

W wyniku potrącenia 11-letni Kacper zmarł. Kierowca miał 0,42 promila alkoholu we krwi, ale tej okoliczności sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę. Wskazał bowiem, że za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu mężczyzna został ukarany w odrębnym postępowaniu. Przed wypadkiem Stanisław G. był już karany za jazdę pod wpływem alkoholu i miał sądowy zakaz siadania za kierownicę.

Sąd Okręgowy we Włocławku w listopadzie 2019 r. uchylił wyrok pierwszej instancji. W październiku 2020 roku Sąd Rejonowy w Lipnie, do którego wróciła sprawa, orzekł, że kierowca jest winny. Oskarżonemu wymierzył karę 2 lat więzienia.

W środę Sąd Okręgowy we Włocławku uznał kierującego za winnego, ale zmniejszył wymiar kary do roku więzienia. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że sąd pierwszej instancji w niedostateczny sposób wziął pod uwagę fakt, że do wypadku przyczynił się sam chłopiec — wyjeżdżając nagle, w sposób niesygnalizowany z posesji. Dodatkowo podkreślono, że oskarżony za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu oraz jazdę bez uprawnień został ukarany w odrębnych postępowaniach.

"Co to jest za wyrok za śmierć syna? Oczywiście, że uważam to orzeczenie za niesprawiedliwie. Cały czas mówi się w Polsce o podwyższaniu kar dla pijanych kierowców. A co robią sądy? Jaki idzie przekaz po dzisiejszym wyroku? Czego taka kara nauczy sprawcę? Nigdy nie pogodzę się z tym, co się stało. Ten mężczyzna nie miał prawa być wówczas na tej drodze, nie miał prawa kierować autem, nie miał prawa wsiadać za kółko po spożyciu alkoholu" - powiedział po wyjściu z sali rozpraw ojciec Kacpra, Paweł Paradowski.

Dodał, że takie rozstrzygnięcie sądowe po sześcioletniej batalii o sprawiedliwość jest nie do przyjęcia.

"Mamy teraz obraz, jak będą wyglądały przyszłe wyroki w takich sprawach. Pijani kierowcy zabijają na drogach kolejne osoby i idą do przodu. (...) Sąd zminimalizował karę dla przestępcy. Apelowaliśmy o wyższy wymiar kary niż orzeczone wcześniej dwa lata więzienia, a także o obciążenie tego mężczyzny kosztami tego długiego procesu. A tutaj sąd go ze wszystkiego zwolnił. Nie wiem, co jeszcze więcej powinien mu dać? Może medal" - mówił wyraźnie rozgoryczony ojciec.

Podkreślił, że gdyby oskarżony nie wsiadł tego dnia za kółko, do czego nie miał prawa, jego syn by żył. "To nie była jego pierwsza wycieczka w tym kierunku. Ten mężczyzna kolejny raz został złapany po pijanemu. To dla sądu nie miało jednak żadnego znaczenia. Jego nic nie nauczy. Po roku wyjdzie z więzienia, a może i za pół. Pani mecenas będzie walczyła, aby karę mu skrócić. Poprzednie wyroki, które miał, sąd zamienił na dozór elektroniczny. Co to są za kary? Oskarżony jest szczególnie delikatnie traktowany przez polskie sądy. (...) Codziennie myślę o tym, co się stało. Karę ponosimy my, jako rodzice, a nie sprawca" - powiedział.

Jego pełnomocnik adwokat Mariusz Lewandowski przypomniał, że pierwotnie prokuratura chciała umorzyć tę sprawę na etapie postępowania przygotowawczego.

"Sąd pierwszej instancji pierwotnie uniewinnił oskarżonego. Mieliśmy skazanie w drugim procesie i dziś ono zostało utrzymane w mocy. Odpowiedzialność została przypisana Stanisławowi G. Z tym się zgadzam i to akceptuję. Nie znajduję jednak uzasadnienia dla obniżenia kary do jednego roku, bo teraz zbliża się ona do dolnej granicy zagrożenia ustawowego. Całkowicie nie do przyjęcia jest dla mnie stanowisko, że to, iż ten mężczyzna został ukarany w innych postępowaniach, nie mogło stanowić o podstawie do określenia kary w tym procesie. Przeciwnie, czyny popełnione przez niego tego samego dnia były okolicznościami obostrzającymi, ale nie zostały przez sąd drugiej instancji uwzględnione" - mówił dziennikarzom mecenas Lewandowski.

Zupełnie innego zdania była broniąca oskarżonego adwokat Alina Ciechanowicz-Adamska.

"Zebrany w sprawie materiał dowodowy w mojej ocenie absolutnie nie pozwala na dokonanie takich ustaleń faktycznych i oceny prawnej, jaka została dokonana przez sąd. Myślę, że po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku będziemy go w dalszym ciągu skarżyli. (...) Mój klient jest w tej sprawie niewinny. Obniżenie kary — jeżeli miałoby się ostać przypisanie winy — jest w pewnym stopniu satysfakcjonujące, ale mój klient nie jest winny. Całą odpowiedzialność za to zdarzenie drogowe ponosi małoletni, który wtargnął na jezdnię. Kierujący autem nie miał możliwości uniknięcia zdarzenia" - powiedziała obrońca mężczyzny.

Sąd Okręgowy we Włocławku utrzymał w mocy orzeczony wobec oskarżonego w pierwszej instancji środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 6 lat od uprawomocnienia orzeczenia.

Wyrok w tej sprawie jest prawomocny. Możliwa jest jedynie jego kasacja przez Sąd Najwyższy.(PAP)

Autor: Tomasz Więcławski/PAP

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz