Tradycji stało się zadość. Po raz 31. przez Włocławek przeszedł Korowód Zapustny. Grupy z Kaniewa, Kazania, Lubania, Nakonowa Starego, Świętosławia i Wagańca przemaszerowały z bulwarów na Zielony Rynek.
Koniec karnawału na Kujawach obwieszczono jak zawsze kolorowo i „z przytupem”. Dziad i baba, siora, żołnierz, śmierć i oczywiście diabeł. Barwne postaci zabawiały i „porywały” stojących na trasie przemarszu mieszkańców. Dla większości uczestników kujawska „koza” jest wydarzeniem, w którym biorą udział co roku i co roku robią to z niesłabnącym zaangażowaniem. Niesłabnąca jest także popularność imprezy, w której biorą udział tysiące widzów z miasta i nie tylko.
„Koza” ma już swoją renomę, ugruntowaną przez ponad 30 lat historii. Impreza organizowana przez Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej ma na celu kultywowanie tradycji, niestety już wymierającej poza naszym regionem. A szkoda, bo żywiołowe reakcje publiczności utwierdzają w przekonaniu, że potrzebujemy czasem chwili zabawy, pochodzącej wprost z naszych tradycji.
Mieszkańcy Włocławka, w większości, korzeniami są stąd. Pamiętają z dzieciństwa ten obyczaj i myślę, że sentymentalnie, choćby, bardzo chętnie uczestniczą w tym wydarzeniu – zauważa Piotr Nowakowski, dyrektor MZKiD.
To właśnie na kujawskiej wsi przebierańcy już od tłustego czwartku do wtorku zapustnego odwiedzają mieszkańców domostw, życząc sobie szczęścia, urodzaju i przepędzając zimę.
Jak wyglądał tegoroczny korowód? Zapraszamy do obejrzenia naszej relacji.
Komentarze (0)