„Gdyby nie ten człowiek, świat byłby naprawdę ubogi” to słowa o Jerzym Owsiaku, jakie padły wczoraj na Placu Wolności. Słowa dodajmy, spisane przez matkę, której troje spośród czwórki dzieci skorzystało z ratującego życie sprzętu medycznego, ufundowanego przez WOŚP. Włocławianie stanęli wczoraj #MuremZaOwsiakiem.
Po zabójstwie Pawła Adamowicza nie brakowało słów, gestów i wydarzeń skierowanych w stronę jego rodziny i gdańszczan. Nie brakowało słów potępienia dla nienawiści i agresji, jednak to inne wydarzenie będące konsekwencją ataku podczas 27 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przykuło uwagę wielu.
Kiedy w miniony poniedziałek Jerzy Owsiak poinformował o rezygnacji z funkcji Prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, reakcję osób wspierających Orkiestrę i jej dyrygenta trudno było nazwać inaczej niż szokiem. Szokiem tym większym, że była to wiadomość, która pojawiła się w czasie, w którym Polacy wciąż nie mogli pogodzić się z tym co stało się dzień wcześniej na scenie w Gdańsku.
Decyzja Jerzego Owsiaka, szybko stała się powodem, dla którego tysiące internautów i ludzi poza siecią zaangażowali się w akcję #MuremZaOwsiakiem. Artyści, politycy, samorządowcy, przedstawiciele różnorakich fundacji i stowarzyszeń, wreszcie dziennikarze. Wszyscy oni namawiali dyrygenta WOŚP do zmiany zdania.
Portale społecznościowe pełne były wpisów skierowanych bezpośrednio do „Jurasa”, a ich użytkownicy starali się w każdy możliwy sposób wpłynąć na decyzję Owsiaka. We Włocławku szczególnie aktywnie działali pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Kto, jak kto, ale właśnie oni, codziennie ratujący życie dzięki sprzętom zakupionym przez WOŚP najlepiej wiedzą, jak w ciągu 27 lat Orkiestra zmieniła obraz polskiego lecznictwa, zwłaszcza w oddziałach dziecięcych.
Uwierzcie, w szpitalu jest mnóstwo sprzętu od Jurka Owsiaka i to dzięki wam. Bo on jest woźnicą karety. My jesteśmy końmi i zbieramy te pieniądze, ale jeśli nie będzie tego woźnicy to ta kareta nie ruszy – tłumaczyli wczoraj setkom Włocławian zgromadzonym na Placu Wolności.
Pod hasłem „Włocławek #MuremZaOwsiakiem”, na wydarzeniu koordynowanym przez Urząd Miasta i organizowanym między innymi także przez pracowników WSS spotkali się wszyscy Ci, dla których „letnia zadyma w środku zimy” stanowi coś wielkiego, pięknego i niepowtarzalnego. Coś, co należy pielęgnować i troszczyć się o przesłanie, które ze sobą niesie.
Choć, jak wiemy, Jerzy Owsiak, ostatecznie zmienił swoją decyzję w sobotę i wciąż będzie dyrygował Orkiestrą, w planach organizatorów nie zmieniło to niczego. Jedynie charakter tego spotkania zmienił nieco akcenty. To było przede wszystkim święto radości i wspólnego „bycia razem”. Święto podczas którego ogłoszono, że w ramach tegorocznego Finału udało się we Włocławku zebrać ponad 300 tysięcy złotych. Święto, podczas którego usłyszeć można było jak wiele Orkiestra zmieniła przez te lata w naszym życiu:
Gdy miałam usłyszeć jej płacz – była cisza. Reanimowali ją... długie 10 minut bezsilności. Kolejny raz sprzęt z sercem uratował jej życie– to fragment listu od matki Kuby, Wojtka, Adama i Weroniki, w którym opisuje w jaki sposób sprzęt WOŚP uratował dwoje jej dzieci. Ten list otrzymali organizatorzy spotkania, z prośbą o odczytanie.
Mowa była o Orkiestrze, o Jerzym Owsiaku, ale także o śmierci Pawła Adamowicza. Prezydentowi Gdańska dużą część swojego wystąpienia poświęcił Marek Wojtkowski:
Nasze życie się zmieniło. Polska, miejmy nadzieję, też się zmieniła – mówił prezydent, nawiązując do wydarzeń sprzed tygodnia – (Prezydent Paweł Adamowicz) kochał Polskę, kochał ludzi, kochał swoje miasto, kochał swój Gdańsk i był dobrym człowiekiem – kontynuował wspominając osobiste spotkanie z Adamowiczem, sprzed 3 lat – Powiedział, żeby robić zawsze to co sumienie nakazuje, robić dobrze, nie poddawać się krytyce.
Pamięci Pawła Adamowicza poświęcony został także happening. Kilkaset balonów wzleciało ku górze, tuż po tym, kiedy wybrzmiała piosenka. stanowiąca swoisty hymn minionego tygodnia. „Sound of silence”, towarzyszyła wtedy wielu spotkaniom upamiętniającym prezydenta Gdańska.
Jednak, co raz jeszcze warte podkreślenia, przede wszystkim było to święto radości. Święto, które całkiem poważnie każe zastanowić się, czy Orkiestra rzeczywiście grać będzie "do końca świata i jeden dzień dłużej", czy może, będzie to jednak jeszcze tydzień.
Komentarze (0)