Wybory - święto demokracji. I choć nadal można ubolewać, że w wyborach samorządowych do urn udaje się zaledwie co drugi uprawniony do głosowania, możemy też skupić się na pozytywach. A te we Włocławku widać gołym okiem. Frekwencja, bo o niej mowa, w niedzielnych wyborach sięgnęła 49,61%
To już oficjalne. Jak poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza w województwie głos oddało 50,99% wyborców. I choć w każdym może obudzić się malkontent twierdzący, że to wciąż za mało (słusznie) – to warto podkreślić, że podobnie jak w całym kraju, jest to frekwencja rekordowa, a w samym Włocławku do urn pofatygowało się aż o 8% (!) więcej mieszkańców niż przed czterema laty.
4 lata temu frekwencja w wyborach samorządowych niewiele przekroczyła 41% i był to wynik fatalny, nawet uwzględniając frekwencję tylko w Kujawsko-Pomorskim. Wczoraj także rozpoczęło się nienajlepiej. W ciągu dnia, do godziny 12:00, do urn udało się zaledwie 13,80 % mieszkańców miasta i był to najgorszy wynik we wszystkich w dużych ośrodkach miejskich Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Dla porównania, w Bydgoszczy do urn udało się do południa 14,9% mieszkańców, w Toruniu 15,3% zaś w Grudziądzu - 15%. Także i w powiatach położonych w naszym województwie nie sposób było znaleźć takiego, w którym frekwencja byłaby niższa.
Wszystko zmieniło się po południu, kiedy o 17:00 odsetek głosujących sięgnął 37,6 procent i już wtedy stało się jasne, że frekwencja w mieście będzie ostatecznie wyższa niż 4 lata temu. Tak też się stało. Choć, finalnie wynik uzyskany we Włocławku nie jest najwyższym w regionie, a w większości powiatów mieszkańcy głosowali chętniej, to warto podkreślić, że ostatecznie różnice te nie były duże, a włocławska frekwencja okazła się wyższa od (na przykład) grudziąckiej, o ponad dwa procent.
Pozostaje mieć nadzieję, że frekwencja w kolejnych wyborach, czy samorządowych, czy też parlamentarnych, będzie jeszcze wyższa niż wczoraj. Aby święto demokracji miało się dobrze, konieczny jest udział każdego z nas.
Komentarze (1)