Historia powstania drugiego, po włocławskim, stopnia wodnego na Wiśle sięga lat 60-tych i planów kaskadyzacji Dolnej Wisły. Plany kaskadyzacji zarzucono już dawno, jednak zapora kilkadziesiąt kilometrów za włocławską tamą miała powstać. Czy rzeczywiście? Wszystko wskazuje na to, że historia powstania obiektu w Siarzewie znalazła się na poważnym zakręcie.
Lokalizację w Siarzewie, jako miejsce, w którym powstać miał stopień wodny zatwierdzono jeszcze w 2012 roku. Cztery lata później realizacja projektu natrafiła na pierwszą przeszkodę w postaci negatywnej odpowiedzi Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na wniosek spółki „Energa” o opinię środowiskową dla tego przedsięwzięcia. RDOŚ wskazywał przy tym na argumenty, które już od dekad podnoszą środowiska ekologiczne – powstanie zapory w negatywny sposób wpłynęłoby na obszary Natura 2000 i utrudniłoby migrację ryb w górę rzeki. W procedurze odwołania złożono wniosek do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska , a ta przekazała ją do ponownego rozpatrzenia przez RDOŚ w Bydgoszczy.
W 2017 roku inwestor przedstawił projekt inwestycji i zapowiedział konsultacje społeczne, jednocześnie w tym samym roku RDOŚ wydaje pozytywną decyzję środowiskową dla inwestycji. Czy oznacza to, że prace ruszają? Nie. Decyzja nie jest prawomocna, a swój protest składają liczne organizacje zajmujące się ochroną środowiska, wskazując na liczne kontrowersje związane z oddziaływaniem zapory na populację ryb, stosunki wodne w regionie i wreszcie obszary Natura 2000.
Od tamtej pory w kwestii powstania inwestycji zmieniło się niewiele. Co prawda wielu polityków wskazywało, że tama powstanie (w 2023 roku wiceminister Marek Gróbarczyk ogłosił powstanie rządowego programu Zagospodarowania Dolnej Wisły i ogłosił, że inwestycja warta 7,5 mld złotych powstanie w formule zaprojektuj i wybuduj), jednak ostatecznej decyzji środowiskowej wciąż nie było. Ta pojawiła się 23 grudnia ubiegłego roku, kiedy Dyrekcja Generalna Ochrony Środowiska ogłosiła uchylenie postanowienia z 2017 roku, w konsekwencji blokując powstanie zapory.
W tym miejscu warto zaznaczyć, ze i ta decyzja nie jest jeszcze ostateczna. Inwestor, czyli spółka „Wody Polskie” może odwołać się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, jednak czy tak się stanie nie jest wcale pewne. Jak poinformowało oko.press, w tej chwili spółka analizuje „ kwestię bezpieczeństwa powodziowego w regionie wodnym Dolnej Wisły pod kątem celowości zadań (...), w tym budowy stopnia wodnego poniżej Włocławka”. Nawet jeśli jednak odwołanie zostanie złożone, nie można być pewnym, że WSA nie przychyli się do opinii GDOŚ, co w praktyce zablokuje projekt.
Zapora w Siarzewie od lat wzbudza kontrowersje. Dla jednych jest zagrożeniem dla ekosystemu i może stanowić zagrożenie dla stosunków wodnych w regionie. Dla innych powstanie stopnia wodnego jest szansą na rozwój turystyki, gwarancją poprawienia bezpieczeństwa powodziowego czy wreszcie wsparciem dla produkcji rolnej (jako magazyn wody dla rolnictwa). Dla włocławian jest jeszcze jeden aspekt, który w dyskusjach o stopniu wodnym Siarzewie poruszany jest najczęściej. Powstanie inwestycji miałoby zapewnić bezpieczną eksploatację stopnia wodnego we Włocławku, który zaprojektowany został jako jeden z elementów kaskady Dolnej Wisły, tymczasem od 1970 roku pracuje jako jedyny jej element.
To właśnie zagadnienia związane z bezpieczeństwem zapory we Włocławku znalazły się wśród argumentów w liście skierowanym przez Krzysztofa Kukuckiego do premiera Donalda
Tuska. O wyslaniu tej korespondencji prezydent Włocławka poinformował w mediach społecznościowych:
Liczę na to, że premier Donald Tusk przychyli się do tego, jak bardzo ważna jest budowa Stopnia Wodnego w Siarzewie. To inwestycja strategiczna dla bezpieczeństwa naszego miasta oraz całego regionu.
Wszyscy w naszym regionie doskonale rozumiemy, jak ważną inwestycją jest budowa Stopnia Wodnego w Siarzewie. To kluczowe przedsięwzięcia dla bezpieczeństwa włocławskiego Stopnia Wodnego, który był przewidywany jako obiekt na 10-15 lat. Później miały pojawić się kolejne inwestycje, ale z powodu problemów gospodarczych zaniechano budowy – przypomina Krzysztof Kukucki.
Czy powstanie zapory w Siarzewie jest jeszcze realne? Decyzja GDOŚ wydaje się najpoważniejszym z zakrętów na jakich do tej pory znalazł sie projekt. "Piłka" jest po stronie inwestora. Czy zdecyduje się on na odwołanie od decyzji? To pokaże najbliższa przyszłość.
Komentarze (0)