Po piątkowym meczu w Hali Mistrzów King Szczecin był już tylko o krok od zakończenia przygody Anwilu z tegorocznymi rozgrywkami PLK. Rottweilerom udało się przedłużyć serię. Decydujący mecz w środę w Szczecinie.
Włocławianie musieli wygrać to spotkanie i widać to było od początku niedzielnego meczu. Gospodarze rozpoczęli ten mecz z olbrzymią energią i w przeciwieństwie do piątkowego spotkania potrafili rozmontować defensywę szczecinian, olbrzymia w tym zasługa Victora Sandersa, który w tej odsłonie był nie do powstrzymania dla rywali.
Anwil wygrał pierwszą kwartę 23:15, jednak w kolejnej do gry powrócili gracze Kinga, którzy stopniowo niwelowali przewagę włocławian. Zespoły imponowały grą w defensywie, przez co mniej imponujący był wynik punktowy po pierwszej połowie. Włocławianie wygrywali 33:30 i choć wciąż utrzymywali się na prowadzeniu, to jednak wynik spotkania pozostawał sprawą otwartą.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od strzeleckiego popisu Kamila Łączyńskiego i Sandersa, po punktach których Anwil wyszedł na jedenastopunktowe prowadzenie i ten kilkunastopunktowy dystans gospodarze utrzymywali do końca tej odsłony spotkania, zakończonej wynikiem 50:38. To nie był jednak koniec emocji.
Goście ze Szczecina poderwali się ponownie do pościgu za Rottweilerami i na niespełna minutę przed końcem obie drużyny dzielił dystans zaledwie pięciu punktów. Sytuację uspokoiły dwa celne wolne Petraska, a po chwili ten sam zawodnik zapewnił zwycięstwo Anwilu trafiając ponownie dwa osobiste. Włocławianie wygrali to spotkanie 70:64 i przedłużyli ćwierćfinałową serię. Ostatnie spotkanie pomiędzy Kingiem a Anwilem już w środę w Szczecinie.
Komentarze (0)