Podczas czwartkowego spotkania w siedzibie NSZZ „Solidarność”, przedstawiciele włocławskich struktur Prawa i Sprawiedliwości poruszyli temat budżetu miasta na rok 2021. Radni skrytykowali część jego założeń.
Janusz Dębczyński, przewodniczący klubu radnych PiS, przypomniał, że radni PiS wstrzymali się od głosu, podczas uchwalania budżetu na 2021.
Jesteśmy odpowiedzialną i rozumną opozycją, dlatego nie byliśmy przeciwni temu budżetowi, choć nie był on nasz.(...) Budżet został przyjęty na poziomie 789 mln zł tj. o 20 mln mniej niż uzyskano w roku 2020. (…) Jeśli chodzi o wydatki to 894 mln zł. To są najwyższe wydatki w historii włocławskiego samorządu. - komentował Dębczyński
Przewodniczący zaznaczył jednak, że z 21 postulatów budżetowych złożonych przez radnych PiS, (opiewających na łączną kwotę około 60 milionów złotych), tylko część została uwzględniona w planowanych inwestycjach.
Radny Krzysztof Kowalski wyraził też obawę, że zaplanowane w budżecie inwestycje opiewające na kwotę 180 milionów, mogą być niedoszacowane, a ich wykonanie może się przeciągać:
Mamy wątpliwości i patrzymy niestety sceptycznie, ponieważ wiemy , jak wyglądały inwestycje w ostatnich latach. Mam na myśli przedszkole nr 35 które miało kosztować 5 mln złotych, a kosztowało ponad 10 mln zł. Pamiętamy o remoncie basenu „Delfin”, który został opóźniony o dwa lata i zwiększonych środkach na halę OSiR. Do tej pory nie doczekaliśmy się całkowitego jej oddania do użytku. Taki bohomaz stoi w środku miasta ogrodzony płotem. Nie jest to najlepsza wizytówka miasta - komentował Krzysztof Kowalski.
Jarosław Chmielewski. przewodniczący włocławskich struktur PiS zarzucił także niewłaściwe, jego zdaniem, wykorzystanie puli środków przyznanych Włocławkowi z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Za błąd uznał też zgłoszenie tylko jednej inwestycji do konkursowej puli środków.
Pamiętamy w pierwszej transzy miasto ponad 12 mln zł przeznaczyło na rewitalizację parku, myślę, że te środki można było przeznaczyć na zupełnie inne cele dotyczące rozwoju naszego miasta. W drugiej transzy miasto złożyło tylko jeden wniosek w ramach tego funduszu. Inne miasta poskładały kilka wniosków - mówił przewodniczący Jarosław Chmielewski.
Radni klubu Prawa i Sprawiedliwości byli także zgodni, w kwestii likwidacji lokalnych połączeń kolejowych między Włocławkiem a Kutnem. Przypomnijmy, że taką decyzję podjął w grudniu samorząd województwa. Członkowie PiS zarzucają Markowi Wojtkowskiemu zbyt małe zaangażowanie w sprawę przywrócenia składów.
Krzysztof Kowalski podkreślił te, że lwia część uczniów uczęszczających do szkół w naszym mieście pochodzi spoza Włocławka. Brak możliwości dotarcia do szkół, może prowadzić do zmniejszenia liczby uczących się we włocławskich szkołach:
Apelujemy do pana prezydenta o bardziej czynną postawę. Nie zrobił nic do tej pory. Napisał jedynie list. Ponad połowa uczniów szkół ponadpodstawowych w mieście to uczniowie dojeżdżający. Jeżeli te 50 proc. znajdzie i wymyśli inny pomysł na to, aby w przyszłych latach gdziekolwiek indziej próbować iść do szkoły, to włocławskie szkoły ponadpodstawowe będą w bardzo poważnym kryzysie - komentował radny.
Urząd Miasta nie zgadza się z tymi oskarżeniami. Według ratusza, prezydent dokłada wszelkich starań aby pociągi do Kutna wróciły do rozkładu.
Pan Prezydent robi wszystko aby te linie zostały przywrócone, to jest bardzo trudna, skomplikowana sytuacja. Staramy się także oczywiście rozumieć racje Urzędu Marszałkowskiego, te kwestie budżetowe, bo one są naprawdę ogromne. Natomiast poza tym pismem, które Pan Prezydent skierował do Pana Marszałka Piotra Całbeckiego, odbył oczywiście wiele spotkań (…) nie składamy broni, będziemy robili wszystko, aby te połączenia zostały przywrócone. – mówi Angelika Wyrąbkiewicz z włocławskiego ratusza
Rzeczniczka prezydenta nie zgadza się też z zarzutami dotyczącymi realizacji miejskich inwestycji. Jej zdaniem podobne kłopoty zdarzające się podczas ich realizacji nie są czymś wyjątkowym:
Szanowni Państwo, takie rzeczy po prostu czasem się zdarzają. Przy tak dużej liczbie inwestycji, która realizowana jest przez miasto, po prostu czasem tak bywa. Oczywiście, Wydział Inwestycji i Nadzór Budowlany starają się aby takich sytuacji było jak najmniej. Czasem istnieją pewne przesłanki merytoryczne, które powodują, że albo nie jest dotrzymany termin inwestycji, czy też kwota którą pierwotnie zakładano na daną inwestycje ostatecznie wzrasta (…) Oczywiście staramy się aby takich sytuacji było jak najmniej. Cieszyłby fakt, gdyby radni Prawa i Sprawiedliwości powiedzieli o tym, jak wiele udało się zrobić, a nie tylko o tym, gdzie były drobne potknięcia. – komentuje Angelika Wyrąbkiewicz.
Komentarze (1)