Jeśli o którymkolwiek z włocławskich strażników miejskich można powiedzieć – ikona, to z pewnością jest nią starszy inspektor Wanda Lewandowska. Znają ją mieszkańcy Michelina, Zazamcza, ostatnio swoje obowiązki pełni w Śródmieściu. Jednak jej służba w straży, choć interesująca i pełna barwnych epizodów, to tylko część jej historii. Historii człowieka, którego aktywnością można by obdzielić kilka życiorysów.
Była jedną z pierwszych trzech kobiet, które w 2004 roku rozpoczęły pracę wśród włocławskich municypalnych. Jak mówi, od początku była przekonana, że to jest praca dla niej, że szybko się w niej odnajdzie. Nie było jednak łatwo:
Szczególnie na początku mojej służby, z uwagi na piesze patrole jesienią i zimą, w deszczu, w mrozie, przy -20, -30 stopniach.
Srogie zimy, których młodsi czytelnicy już nie pamiętają, to tylko jedna z przeciwności, którym stawiali czoła strażnicy. Jak wspomina Wanda Lewandowska Włocławek, nie był wtedy przyjaznym miejscem:
Szczególnie w Śródmieściu. W tym rejonie zawsze coś się wydarzało, jak nie wybite szyby w sklepie to kradzieże i rozboje, pobicia, niszczenie mienia. Ogólnie było niebezpiecznie. Teraz takich sytuacji jest mniej – przyznaje.
Te niebezpieczeństwa z początku swojej służby, ale i późniejszych lat pracy zna z autopsji. Kilkukrotnie zdarzało jej się ścigać złapanych na gorącym uczynku sprawców. Nawet gdy była po służbie zdarzało jej się nieść pomoc w sytuacji zagrożenia. Tak było, kiedy puściła się w pogoń za rabusiem, który napadł starszą kobietę. Pościg zakończył się sukcesem, choć kosztował ją złamany obcas i kilka zadrapań.
Sama także stała się swego czasu obiektem napaści. Jak łatwo przewidzieć, nie zakończył się on „idealnie” dla napastnika. Podobne historie można mnożyć, a ich potwierdzeniem są liczne nagrody i medale oraz wyróżnienia za wzorową służbę.
Wszystko czego doświadczyłam w służbie nie zniechęciło mnie do niej. Wręcz przeciwnie – bardziej mnie wzmocniło. Stałam się bardziej odporna na stres i wytrwała w tym co robię.
Pani Wanda przyznaje, że pokochała swoją pracę i pomimo kilku propozycji objęcia bardziej satysfakcjonującej finansowo posady, nie skorzystała z niej. Jest związana z ludźmi, z którymi pracuje już kilkanaście lat i z miastem, które pokochała bezwarunkową miłością.
Choć słowa „miłość do swojego miasta” brzmią nieco górnolotnie, to wydaje się jednak, że w przypadku Wandy Lewandowskiej są zupełnie na miejscu i usprawiedliwione. Chodzi tu nie tylko u służbę w Straży Miejskiej, ale także jej aktywność na innych polach. Jeszcze zanim zdecydowała się na karierę w mundurze aktywnie włączała się w organizację imprez sportowych dla lokalnej społeczności. Mało tego, zdarzało jej się także sponsorować zawody dla najmłodszych włocławian.
To zaangażowanie w sport jest czymś absolutnie zrozumiałym, biorąc pod uwagę to, że sama nie stroni od wysiłku. Na koncie Pani Wanda ma kilka ukończonych półmaratonów, a jej ambicją jest, a jakże, start w maratonie.
Dodajmy jeszcze tylko, że ma na koncie tytuł „Miss Babcia”. To po prostu nieprzeciętna kobieta. „Przy kawie z Q4” Natalia Cieślak rozmawia ze Wandą Lewandowską. Zapraszamy.
Komentarze (1)