Pluszowy Miś, symbol dzieciństwa i beztroski. Sympatyczne pluszaki pojawiły się dziś na ulicach miasta. Tym razem jednak miały zwrócić uwagę na problem przemocy wobec dzieci.
Ta akcja nie jest nowa. Po raz pierwszy misie „wyszły” na ulice miast w 2013 roku. Wtedy to kampanię „Historia misia” zainaugurowała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Każdy z pluszaków miał swoją historię, niemiłą i pełną niechcianych przygód. Podobną miały też pluszaki, które dziś pojawiły się we Włocławku. Każdy z nich, ozdobiony kartką „Nie bij mnie – kochaj mnie”, nosił na sobie znaki przemocy – bandaże i opatrunki, skrywające rany pozostawione po przemocy.
Celem akcji było uwrażliwienie przechodniów na problem przemocy. Skrywany często w czterech ścianach, owocujący dramatami, takimi jak ten sprzed kilku dni, kiedy Polska usłyszała o udręce sześciorga dzieci z centrum naszego miasta. Ta historia była też inspiracją do przeprowadzenia akcji w mieście niezależnie od tej prowadzonej przez WOŚP, choć dodać należy, że głównymi organizatorami byli członkowie włocławskiego sztabu orkiestry, jednak nie tylko. Swoją „cegiełkę” dołożyły do „Akcji miś” także włocławska Państwowa Uczelnia Wyższa, Zespół Szkół Technicznych, Koło Wolontariatu przy SP 20 oraz po prostu włocławianie, którzy przekazywali maskotki na rzecz akcji.
Misie spotkać można było dziś na wielu ulicach, zarówno w centrum jak i w innych dzielnicach Włocławka. Wszędzie miały jeden cel – wzbudzić zainteresowanie.
Chcemy, by przechodnie widzieli, że jest taka karteczka („Nie bij mnie – kochaj mnie” - przyp. red) – tłumaczy Damian Olszewski, jeden z organizatorów kampanii – Może powiążą to z małymi dziećmi, które doznają przemocy domowej. Chodzi o to, żeby reagowali, żeby dzwonili pod stosowne numery alarmowe, żeby nawet rozmawiali z takimi dziećmi.
Misie na ulicach Włocławka nie zabawiły długo. Tak jak zaplanowali organizatorzy, jeśli komuś miś pozostawiony na ulicy „wpadł w oko”, mógł go zabrać do domu. Większość z pluszaków ten „bezpieczny dom” szybko znalazło.
Komentarze (1)