"Don't ever underestimate the heart of a champion!", „Nigdy nie lekceważ serca mistrza!” - to zdanie wypowiedziane przez Rudy'ego Tomjanovicha, trenera Houston Rockets, jest idealnym podsumowaniem serii, w której Anwil potrafił uporać się z „demonami” sezonu zasadniczego. Podopieczni Igora Milicicia zameldowali się w finale, choć przegrali pięć z ośmiu meczów sezonu z graczami z Gdyni. Wygrali jednak trzy najważniejsze.
„Mecz o wszystko” zaczął się dla włocławian fatalnie. Seria 11:0, za sprawą rzutów Bostica i Wyki, dała gdynianom komfort, zaś graczom Igora Milicicia pewność, że wygrana na wyjeździe nie przyjdzie łatwo. Anwil szybko jednak zacieśnił obronę i zastopował ofensywne zapędy gdynian. Włocławianie mozolnie odrabiali straty, rzuty Lichodieja, Simona i Szewczyka pozwoliły na zniwelowanie przewagi. Rzutem na taśmę na koniec pierwszej kwarty, Simon doprowadził do remisu 26:26.
Druga kwarta to delikatna przewaga włocławian, którzy dzięki ofensywnemu koncertowi Simona wciąż trzymali rywali na delikatnym, punktowym dystansie. Po raz kolejny w tej serii o swojej klasie przekonywał Broussrad i na cztery minuty przed końcem połowy Anwil prowadził 42:49.Choć gdynianie nacierali, nie udało się im zniwelować przewagi graczy mistrza Polski. Anwil prowadził po dwóch kwartach 55:47.
Trzecia kwarta dała kibicom nadzieję na pewne prowadzenie. Po rzucie Łączyńskiego w czwartej minucie kwarty przewaga Anwilu wynosiła 10 punktów. Od tej pory jednak gdynianie włączyli „piaty bieg” i szybko zniwelowali przewagę, w czym duża zasługa Szubargi, który trafił dwa ważne rzuty. Dzięki świetnej grze Łączyńskiego Anwil wciąż pozostawał na prowadzeniu, które jednak nie mogło gwarantować zwycięstwa. Wtedy jednak przełamał się ten, który był wielkim nieobecnym tej serii, Ivan Almeida, w końcówce kwarty trafił za dwa i Anwil prowadził 71:78.
Druga kwarta to delikatna przewaga włocławian, którzy dzięki ofensywnemu koncertowi Simona wciąż trzymali rywali na delikatnym, punktowym dystansie. Po raz kolejny w tej serii o swojej klasie przekonywał Broussrad i na cztery minuty przed końcem połowy Anwil prowadził 42:49.Choć gdynianie nacierali, nie udało się im zniwelować przewagi graczy mistrza Polski. Anwil prowadził po dwóch kwartach 55:47.
Trzecia kwarta dała kibicom nadzieję na pewne prowadzenie. Po rzucie Łączyńskiego w czwartej minucie kwarty przewaga Anwilu wynosiła 10 punktów. Od tej pory jednak gdynianie włączyli „piaty bieg” i szybko zniwelowali przewagę, w czym duża zasługa Szubargi, który trafił dwa ważne rzuty. Dzięki świetnej grze Łączyńskiego Anwil wciąż pozostawał na prowadzeniu, które jednak nie mogło gwarantować zwycięstwa. Wtedy jednak przełamał się ten, który był wielkim nieobecnym tej serii, Ivan Almeida, w końcówce kwarty trafił za dwa i Anwil prowadził 71:78.
Mistrz Polski będzie bronił tytułu. Początek rywalizacji, już w czwartek.
(fot. Bartosz Bujarski)
Komentarze (0)