Katyń, Ostaszków, Charków, Miednoje – w 1940 roku stały się miejscami straceń dla polskich żołnierzy wziętych do niewoli przez wkraczającą na teren II RP Armię Czerwoną. Z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, uczczono pamięć ofiar na Placu Wolności.
Wyrok na polskich oficerów, pograczników, funkcjonariuszy policji państwowej i innych więźniów przetrzymywanych na terenach zajętych przez czerwonoarmistów we wrześniu 1939 roku, zapadł na początku marca 1940 roku. Biuro Polityczne WKP(b) zdecydowało o ich zagładzie.
Już w kwietniu tego samego roku funkcjonariusze NKWD rozpoczęli akcję rozstrzeliwania pojmanych. W miejscach kaźni stracono ich, co najmniej, 21,7 tysiąca.
Choć zbrodnia ujrzała światło dzienne już niespełna dwa lata później, kiedy fakt odkrycia masowych mogił ujawnili naziści, to po zakończeniu działań wojennych na kolejne dekady okryła je - narzucona przez komunistyczne władze – niepamięć.
Cieszę się bardzo że w tej uroczystości te osoby, które jeszcze pamiętają kiedy zbrodnia katyńska była zakłamywana. Przecież dopiero od niedawna wiemy kto był sprawcą tego mordu. To nasze rodziny po cichu opowiadały nam o Katyniu. Dziś możemy uczyć młode pokolenie prawdziwej historii – mówi Domicela Kopaczewska, zastępca prezydenta miasta.
Po przełomie roku 1989 temat Katynia, jego ofiar i pamięci powrócił, czego widomym znakiem są coroczne obchody Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Piotr Kowal w bestialskiej agresji Rosji z roku 1940 podczas zbrodni katyńskiej zauważa pewne podobieństwa do tego, przez co przechodzą dzisiaj nasi sąsiedzi na Ukrainie.
Jak widać w mętalności radzieckiej nic się nie zmieniło. Te zbrodnie którą przeżywaliśmy kiedyś, dziś możemy oglądać za naszymi wschodnimi granicami. Ważne jest to, że pamiętamy o tych wydarzeniach i ofiarach. - mówi Piotr Kowal, przewodniczący Rady Miasta Włocławek.
Komentarze (0)