Sobotnie dożynki w gminie Lubraniec po raz kolejny połączono z Festiwalem Kuchni Kujawskiej. Co królowało na stołach? Czernina – to właśnie ona była potrawą które oceniało jury, na czele z Karolem Okrasą.
Z inicjatywą połączenia obu imprez wyszedł z inicjatywą były burmistrz Lubrańca – Krzysztof Wrzesiński, było to siedem lat temu. Od tej pory Lubraniec kojarzy się także, choć nie tylko, z wielkim kulinarnym świętem w regionie. To właśnie nieżyjący już niestety włodarz miasta podkreślał, że właśnie czernina może zostać uznawana za najlepszą zupę w naszym regionie. Przekonać się o tym mogli goszczący w sobotę na lubranieckiej imprezie.
Wydarzenie ma na celu promocję żywności tradycyjnej, zachęcenie do poznawania tradycji kulinarnych regionu, propagowanie zdrowego sposobu odżywiania, ochrona dziedzictwa kulinarnego regionu oraz aktywizację społeczną.
Piękna tradycja się tu wytworzyła, żeby smaki kuchni kujawskiej łączyć z obyczajami dożynkowymi, żebyśmy mogli świętować zakończenie żniw, ale też pewną tradycją pracy na roli – która to tradycja łączy pracę rolnika z pracą gospodyni. (…) Chciałbym podziękować za tegoroczny trud, w trudnych warunkach przyszło rolnikom pracować. Mam nadzieję, że tego chleba dla nas wszystkich wystarczy – mówi Sławomir Kopyść, członek zarządu województwa.
Każda z przygotowanych zup, mimo że dzielą tą samą nazwę, różniła się smakiem. Każdy region bowiem, czerninę przygotowywał inaczej. Niektóre mogły być z owocami, inne mogły być słodsze, inne kwaśniejsze.
Smak czarniny, dla wielu jest nie tylko przeżyciem kulinarnym, ale też okazją do wspomnień:
Wróciłem w te swoje młode lata, gdzie spędziłem dzieciństwo. Tam (…) w niedziele i święta był podawany posiłek bardzo energetyczny, smaczny – czyli kaczka. Wtedy jadano czarninę, kluchy szare, ziemniaczane, ale ta czarnina musiała być na combrze - wspomina Stanisław Budzyński, burmistrz Lubrańca.
Na stołach przygotowanych przez Koła Gospodyń Wiejskich poza czerniną pojawiło się także wiele innych tradycyjnych kujawskich potraw, czy wypieków.
Jak podkreśla Anna Gembicka, wiceminister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, to coś więcej niż tylko jedzenie.
Myślę, że bardzo ważne jest to, że zachowywane jest to dziedzictwo kulinarne. Wiele osób może powiedzieć, że to jest tylko jedzenie. To coś znacznie więcej. W tych przepisach, sposobie przygotowania kryje się też historia naszego regionu, jakie produkty lokalne były najważniejsze, na czym była oparta dieta.
Zdanie, że kuchnia może być czymś więcej niż tylko jedzeniem, ale również świadectwem tego jak żyliśmy kiedyś, podziela także Karol Okrasa, który przewodził komisji konkursowej podczas festiwalu.
Zawsze lubiliśmy biesiadować i dobrze zjeść, a dzisiaj jesteśmy tego świadkami. Dzięki tym paniom, dzięki Kołom Gospodyń Wiejskich, stowarzyszeniom różnego rodzaju, ludziom, którzy z pasją zajmują się historią kuchni, możemy dowiedzieć się jak ta kuchnia kiedyś wyglądała, bo bardzo często jest ona tak zaskakująca, że trudno nam nawet w to uwierzyć.
Komentarze (0)