Swiss Journey

2019-05-10 08:08:18, Maciej Kowalczyk

Od zarania dziejów ludzi cechuje ciekawość świata. To między innymi dzięki temu atrybutowi możemy podziwiać świat, odkrywać nowe miejsca, poznawać interesujących ludzi,ich historie i kulturę. Zainteresowanie innym i nieodkrytym światem wyróżnia również nas, harcerzy z Włocławka. Dlatego postanowiliśmy wyruszyć w nieznane!

Nasza podróż zaczęła się na długo przed rzeczywistym wyjazdem. Początki tego projektu miały miejsce w sierpniu 2018 roku. Najpierw zrodził się pomysł samej wyprawy, potem było wiele burzliwych dyskusji: gdzie jechać, kiedy i z kim a następnie długi, długi szereg przygotowań. Wśród członków naszego zespołu (a zgłosiło się do projektu piętnaście osób) podzieliliśmy się na mniejsze grupy zadaniowe, pamiętaliśmy przy tym cały czas, że jest to wyjazd harcerski, a więć z założenia powinien on cechować się metodą harcerską. Nasze zespoły miały różne zagadnienia do opracowania, między innymi : program, transport, promocja, zakwaterowanie, finanse, sprzęt, dokumentacja. Po pewnym czasie zdecydowaliśmy się ogłosić zbiórkę publiczną na portalu PolakPotrafi.pl aby zebrać brakujące nam środki finansowe. Zbiórka zakończyła się sukcesem.

Od sierpnia do kwietnia byliśmy ze sobą w stałym kontakcie, który dotyczył nie tylko tego projektu. Spotykaliśmy się więc w naszym hufcu, wspólnie spędzając czas, coraz lepiej się poznając i ucząc nowych rzeczy...

Pewnie cały czas zastanawiacie się, dokąd pojechaliśmy. Już uchylamy rąbka tajemnicy!

Otóż wymarzyliśmy sobie kraj, w którym nikt z nas wcześniej nie był; kraj, o którym mówi się, że jest krainą ,,mlekiem i miodem płynącą"; kraj spokojny, przyjazny, z piękną naturą; jednocześnie jest to kraj, w którym mieści się kolebka światowego skautingu, w dodatku w sercu Alp... Szwajcaria!

Właściwa część wyprawy rozpoczęła się 26 kwietnia o 7 rano, kiedy to spotkaliśmy się na lotnisku Chopina w Warszawie. O godzinie 11:17 byliśmy już w największym mieście Szwajcarii, Zurychu. Stamtąd przetransportowaliśmy się do celu naszego wyjazdu czyli do Kandersteg International Scout Centre, który jest ośrodkiem międzynarodowego stowarzyszenia WOSM (Światowej Organizacji Ruchu Skautowego), oddalonego od lotniska w Zurychu o około 200 km. Mimo lekkiego zmęczenia, całe popołudnie i wieczór spędziliśmy podziwiając widoki na cudowne Alpy. Dzień zakończyliśmy długą rozmową w kręgu.

Dzień drugi rozpoczęliśmy wspólnym, pysznym śniadaniem, przygotowanym przez część naszego zespołu. Tuż po nim wyruszyliśmy na "podbój" Alp. Dotarliśmy do jeziora Oeschinen, które jest nazywane ,,polskim Morskim okiem". Wędrówka była momentami bardzo męcząca, końca nie było widać ale jakie było dzięki temu nasze szczęście, gdy zobaczyliśmy znak ,,Oeschinen Lake"! Dla niektórych z nas ta właśnie wyprawa , podczas której pokonaliśmy własne słabości a później mieliśmy możliwosć oglądać tak cudowne jezioro, była sercem całej wyprawy. Po popłudniu czekała na nas nowa przyjemność – tym razem wzięliśmy udział w grze w Kanderstegu, przygotowanej przez Kasię i Miłosza-uczestników naszej wyprawy. Gra trwała dwie godziny i, mimo że miasteczko jest stosunko niewielkie, nadal uważamy, że jest tam wiele przez nas nieodkrytych, niesamowitych miejsc.
Następny dzień był równie intensywny jak poprzednie. Poranek spędziliśmy nad jeziorem Blausee, przez wielu uznawanym za najpiękniejsze jezioro Szwajcarii ze względu na swoją idealnie czystą, błękitno-morską barwę. Kolejnym punktem dnia było odwiedzenia Our Chalet, ośrodka drugiej międzynarodowej organizacji zrzeszającej skautki czyli WAGGGS (Światowe Stowarzyszenie Przewodniczek i Skautek), znajdującego się 1350 m.n.p.m. Ośrodek ten jest otwarty na wszystkich skautowych przybyszy, więc od razu zostaliśmy zaproszeni do sali odpoczynku, gdzie mogliśmy wypić gorącą herbatę i pograć w dostępne tam planszówki. Po południu wzięliśmy udział w grze na orientację po terenie ośrodka. Każdy z nas dostał kompas oraz mapę i mógł wykazać się znajomością terenoznawstwa. Po zjedzeniu obiadu oraz krótkiej regeneracji spotkaliśmy się razem na "mundurowym kominku", który dotyczył braterstwa, jednej z podstawowych cech harcerstwa.

Czwartego dnia udaliśmy się do Zurychu, ponoć najlepiej zorganizowanego miasta świata. Razem z polską harcerką mieszkającą na stałe właśnie w tym mieście, zwiedziliśmy centrum, stare miasto oraz od wewnątrz mogliśmy podziwiać Uniwersytet Zuryski, Politechnikę Federalną oraz Bibliotekę Instrytutu Prawa UZ, która zrobiła na nas oszałamiające wrażenie. Co nas zaskoczyło w tych miejscach, to monumentalna architektura, cisza i idealne zagospodarowanie przestrzeni, a także wysoka kultura osobista przebywających tam osób. W trakcie czasu wolnego mogliśmy kosztować tradycyjne szwajcarskie potrawy, rozmawiać z rdzennymi mieszkańcami Zurrychu, a także wysłać pocztówki do rodziny i przyjaciół, co wielu z nas oczywiście uczyniło.

Nocą pojechaliśmy na lotnisko w Zurychu, gdzie do ranka czekaliśmy na lot powrotny do Warszawy. O godzinie 9 byliśmy w kraju. Po ostatnim wspólnym zdjęciu przyszedł czas na długie pożegnania.

Cały projekt Swiss Journey był dla nas ogromnym wyzwaniem, ale i na długo( a może i na zawsze) pozostanie niezapomnianą przygodą, marzeniem, które potrafiliśmy zrealizować. Jesteśmy pewni, że to nie koniec naszych wypraw i przeżyć, lecz tak naprawdę początek czegoś wspaniałego! Czegoś, co mamy nadzieję, każdy kiedyś będzie miał okazję przeżyć.

 

Komentarze (0)


Dodaj swój komentarz