Jak podaje straż graniczna od początku wojny na Ukrainie schronienia w Polsce postanowiło poszukać blisko 1,9 miliona uchodźców z tego kraju. Wielu decyduje się na pozostanie w naszym kraju. Wśród nich zdecydowaną większość stanowią kobiety i dzieci, dla których przymusowy wyjazd z kraju nie musi oznaczać rozbratu z rozpoczętą w ojczyźnie nauką.
Trudno oszacować ilu dokładnie uchodźców trafi do polskich szkół w nadchodzącym czasie, jednak widać już, że będzie to znacząca liczba. Większość spośród nich to uczniowie szkół podstawowych i dzieci uczęszczające jeszcze do przedszkoli, choć nie tylko. Do szkół ponadpodstawowych trafiają już pierwsi uczniowie uciekający z ogarniętego wojną kraju. Nie inaczej jest we włocławskich placówkach oświatowych. Także i tu do szkół trafili ostatnio pierwsi uczniowie z Ukrainy.
Tak stało się między innymi w Liceum Ziemi Kujawskiej, gdzie w poniedziałek rozpoczęło naukę dwoje młodych ludzi.
Dla nas to był bardzo ważny moment. Chcieliśmy zobaczyć jak zostaną przyjęci przez rówieśników, jak będą się czuli w naszej szkole – tłumaczy Małgorzata Bisaga, dyrektorka placówki – Dla nich to jest dodatkowy stres, oprócz stresu związanego z sytuacją w ich ojczyźnie, to to, że podjęli nowe wyzwanie – chcą dalej kontynuować naukę.
Małgorzata Bisaga dodaje jednocześnie, że pierwsze doświadczenia są pozytywne. Uczniowie odnaleźli się w nowej rzeczywistości i zostali bardzo ciepło przyjęci przez koleżanki i kolegów.
Nowi uczniowie stanowią wyzwanie dla szkół. Problemem jest różny w obu krajach system edukacji (u naszych sąsiadów obowiązuje choćby trzystopniowa ścieżka edukacyjna (szkoła „wczesna”, gimnazjum i szkoła „starsza”) oraz bariera językowa. Choć ta nie wydaje się znaczącym problemem w czasach, gdy uczniowie z reguły doskonale władają językiem angielskim. Tak też jest w LZK, gdzie rówieśnicy szybko znaleźli platformę porozumienia. Warto w tym miejscu dodać, że ukraińscy uczniowie mogą w tym zakresie liczyć na wsparcie obejmujące dodatkowe godziny języka polskiego.
Na to wsparcie mogą liczyć też uczniowie Zespołu Szkół Chemicznych. Tu, w związku z trwającą wojną trafił dotąd jeden nowy uczeń. W tym przypadku jednak warto odnotować, że „Chemik” ma już doświadczenie w adaptowaniu uczniów obcojęzycznych do realiów polskiej szkoły. Już wcześniej uczniowie z Ukrainy decydowali się na podjęcie nauki w tej placówce.
Odnalezienie się w nowej sytuacji nie jest łatwe, ale dzięki wsparciu społeczności szkolnej udaje się znakomicie. Beata Nejman, nauczycielka z ZSCh, przywołuje tu przykład jednej z uczennic, która wcześniej rozpoczęła naukę w placówce:
Dziewczyna była troszeczkę zagubiona, była to dla niej nowa sytuacja. Miała też problemy językowe, natomiast w tej chwili jest otwarta, bardzo chętnie bierze udział w lekcjach. Myślę, ze bardzo dużym wsparciem dla niej byli koledzy, koleżanki z klasy.
Beata Nejman dodaje, że wsparcie okazali też nauczyciele, którzy wspierali ją w odnalezieniu się w nowej szkole. Teraz uczennica okazuje podobne wsparcie kolejnej rodaczce w murach ZSCh.. Problemem, jak już wcześniej wspomniano jest bariera językowa, jednak także i w „Chemiku” nie jest ona demonizowana:
To są młode osoby, które bardzo szybko się uczą. Korzystamy też z takich możliwości jak pomoc koleżeńska. W związku z tym, że mamy już doświadczenie i mamy uczniów, którzy są Ukraińcami i porozumiewają się w języku polskim, to na zasadzie wolontariatu te osoby wprowadzają nowych uczniów, którzy mają jeszcze kłopoty z językiem polskim, z komunikacją w tym języku – wyjaśnia dyrektor placówki Maciej Kowalczyk.
Podkreśla też, że sama edukacja w szkole to nie wszystko. Ważne jest też by „dobrze się w niej czuć” Ważne jest więc wsparcie psychologiczne, ale nie tylko:
Również wsparcie w każdym zakresie funkcjonowania w szkole, poprzez środowisko rówieśnicze, poprzez nauczycieli. Tak naprawdę najważniejszy jest uśmiech i serdeczność. Wtedy wszystko można załatwić – konkluduje.
Komentarze (0)